Zaglądam czasem na O., to fakt. Czasem nawet coś skrobnę u kogoś.
Do siebie nie zaglądam, bo o czym tu pisać? Nic się nie dzieje. Poza tym po intensywnych ponad pięciu latach intensywnego dążenia do ładnego ogrodu chyba dostałam ogrodowej zadyszki

Pewnie to efekt tego, że ogród mi się powiększył dwukrotnie, a co za tym idzie planowanie na nowo i rozterki, co, gdzie, z czym...
Deszczowe lato i jesień sprowadziły grzyba na bukszpany. A i jeden osobnik ćmy bukszpanowej do mnie zagościł...
Same stresy.
No i oczywiście odczułam stres coroczny przedzimowy, czy zdążę wszystkie cebulowe posadzić, doniczkujące posadzić albo chociaż zadołować...
Efekt jest taki, że po raz pierwszy od czasu pobytu na O. ucieszyło mnie nadejście zimy.
Odpoczywam od ogrodu.
Choć nie od stresów z nim związanych
Ta zima jest wkurzająca. Najpierw rośliny wcale nie weszły w stan spoczynku, więc kiedy wyskoczyły mrozy latałam z agrowłókniną i przykrywałam co wrażliwsze rośliny. Potem znowu było ciepło, cebulowe wszystkie powychodziły, więc znowu przed kolejną falą mrozów kolejne rośliny ubranka dostały.
No a wczoraj już gremialnie wszystko przykryłam (chyba tylko trawniki są zielone)
Oczywiście, w użyciu są moje powłoczki.

Pomimo tego, że zaopatrzyłam się przed zimą w ogromną ilość agrowłókniny, to okazało się, że to za mało.
Było u mnie dziś rano -6 stopni na wysokości I piętra (bo tu mam termometr). A ma być za tydzień - 19 przy gruncie.
Na marginesie - dwa tygodnie temu odkryłam, że nie posadziłam jednak wszystkich cebulowych



Tak się kończy kitranie po kątach, żeby eM znowu nie zrządził

(Od dawna już nie zrzędzi, że wydaję pieniądze, ale za to zrzędzi, że robotą ogrodową się wykończę).
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.