Witaj Ula.
U mnie też są osty i chociaż je wyrywam, to one odrastają. One nie śą najgorsze. Mam też mnóstwo skrzypu, dzikie jeżyny i przeuroczy podagrycznik, który mocno działa mi na nerwy. Ula, kiedyś i w naszych ogrodach będzie ładnie, tego musimy się trzymać.
Mam również to wszystko co Ty skrzyp z jednej strony na podmokłym terenie ostatnio mi się rozpanoszył na maksa. Podobno zdrowy jest na herbatki i ciepłe okłady (wypróbowałam). Osty próbowałam likwidować i kopałam głęboko do korzeni...ile się ich nawyrzucałam na ognisko. To walka z wiatrakami a podagrycznik też się przyplątał. Ten to dopiero oplata rośliny u podstawy, trzeba roślinę wykopać żeby oczyścić z niego. To chyba najgorszy chwast.
Masz fajny etap w ogrodzie i wszystkim nie możemy się stresować. Ogród ma cieszyć więc się zachwycajmy tym co piękne w nim. Czasami trzeba polubić i niewygody gdy nie ma się wpływu żeby je zmienić. Plewienie polubiłam bo z niego jest dużo kompostu.
Zerkam przez okno na widoki z okna i przypominam sobie jakie miałam początki. Więc wtedy dochodzę do wniosku że postępy są i już mam powód do zadowolenia. Poza tym dzięki wielu osobom mam fajne roślinki które rozmnażam i które mnie cieszą.
Ewo, w zeszłym roku przycięłam tuje i samo to dużo zmieniło. U mnie wiosna może zaskoczyć bo zrobiłam setki sadzonek których narazie nie widać
Popisałam, takie trochę podsumowanie Na 1000 stronie pokazywałam metamorfozy i ciągle są i cieszą.
Dobrze Ula prawisz. Trzeba się cieszyć postępami w swoim ogrodzie. Każdy ma inne warunki ogrodowe i domowe, z którymi musi się zmagać. Ważne, że prace postępują, a roślinki rosną.
Ostów też miałam u siebie sporo i pomogło opryskanie miejscowo jakimś środkiem, który polecił mi pan w sklepie ogrodniczym. Na końcówkę lancy opryskiwacza zakładałam przeciętą butelkę 1,5 litrową, tak aby jak najmniejsze pole rażenia było. Potem ewentualne jakieś pojedyncze egzemplarze z jak najdłuższym korzeniem wycinałam. Natomiast na skrzyp i podagrycznik patentu nie mam. Ze skrzypu chociaż gnojówki mogę robić.
Ja dziś zamówiłam dolomit i mączkę bazaltową. Stopniowo będę poprawiać glebę, żeby była trochę luźniejsza. Zastanawiałam się nad tym obornikiem suszonym, o którym pisała Ewa, ale stwierdziłam, że w przyszłym roku zamówię dostawę obornika końskiego i znowu dam na kompost. Ciekawa jestem czy mój kompost się zdąży przerobić do wiosny, bo w sumie po dodaniu obornika już go nie przerzuciłam.
Pamiętam jak czekałam na kompost i rozumiem Ciebiezwykle rozkładam na rabatach taki nie do końca przerobiony- jesienią! bo po zimie fajnie się rozpada. Po oborniku rośliny dostają przyśpieszenia.
Pocieszę Cię, że u mnie oset po 4 latach dał za wygraną, nie odrasta. Pieliłam widłami kilkanaście razy w każdym sezonie.
Na razie nie odrasta (w tym roku go już nie było). I to jest właśnie metoda małych kroków, które cieszą. Czas, potrzebny jest czas oprócz tych naszych chęci.
Już czekam na tysiąc sadzonek na wiosnę w Twoim ogrodzie.
Ewo, pocieszające to co piszesz z ostami. A sadzonki mogą zaskoczyć bo już sama nie wiem gdzie, co i ile mam nie wliczam tych co będą z samosiewu- liczę na werbenę hastata i patagońską, kosmosy też.