Sadziłam w koszyczkach ale górą wchodziły i wyjadały więc przestałam.Ty mieszkasz w mieście to takich gryzoni jest mniej bo spaliny wytruja a na wsi dobrze sie im żyje.Pozdrawiam.
To faktycznie nie jest wesoło , ja tez mam szpitalne problemy w rodzinie ale i wiele innych osób mi bliskich, smutno sie świeta zapowiadaja.Za palmę dziękuję, nie mam gdzie postawic.Buziaki.
Witaj Bożenko. Rzeczywiście były u mnie dziewczyny. Wczoraj Margarere, a dzisiaj Nikitka. Zainspirowana modą ogrodowiskową w tamtym roku kupiłam trawki, takie turzyce chyba ewergold. Rozrosło się to strasznie. Całą zimę wyglądało jako tako(było zielone),ale teraz koszmar. Dlatego powiedziałam, że muszą przyjechać i zobaczyć, czy chcą. Dziwne, bo chciały. Pozdrawiam i czekam na spotkanie.
Bożenko u ciebie to muszę zawsze dokładnie nadrabiać , bo perełki informacyjne tu zawsze znajduję.
do strat przez nornice już się przyzwyczaiłam . pamiętam jeden rok jak wykopywałam na jesień canny to co druga była zjedzona ....dobrze że mam ich z 100 więc połowa jeszcze przeżyła .
a ciekawostka jest taka że tak stało się tylko raz za 7 lat . a nornice są cały czas u mnie przecież ...
tulipany niestety sadzę w koszykach ... nie mam szans żeby inaczej przetrwały ..