Witam!
Cześć Zanetko, już wczoraj w mojej głowie zrobił się mętlik czy Cię znam, jak napisałaś u Eweliny - Kubi, teraz znam Cię wirtualnie

Myślę, że domek dla dzieciaków M robił góra z dwa tygodnie, ale w miedzyczasie chodził do pracy, a jak nie pracował to siedział z Kinią jak ja byłam w pracy, zjeżdzalnia dokupiona przez dziadków jako prezent na dzień dziecka, piaskownica od znajomego, M. zrobił tylko pokrywę; huśtawka zespawana przez mojego teścia. Dzieciaki godzinami tu siedzą (przychodzą też moje "szkolne" dzieci i też się bawią).
Wczoraj mnie nie było, bo mieliśmy burzę, grad i porządny deszcz. Nie mieliśmy przez jakiś czas prądu, u mnie oprócz zalanego wózka Karolka (nie zdążyłam go schoawac do garażu), zalanego ogrodka (jak zwykle), latajacych po ogrodzie małych zabawek, trochę wody w garażu (studzienka nie nadażyła przyjmować wody) i połamanego mieczyka

nic się nie stało. Obok koscioła jest nowa budowa, zawalił się tam cały jeden szczyt (nowa sciana) - na szczęście nie było już wtedy pracowników.
A to ten mieczyk przez połamaniem, tak czekałam aż zakwitnie, bo byłam przekonana, ze kupiłam czerwone