Ależ nie, u Czechów idzie się do gospody a tam jest ..... bosko. A miasteczka wymarłe to fakt. I na prądzie bardziej oszczędzają.

Gabrysia, odpowiedziałam. Dziś dojrzałam.

Pszczelarnia napisał(a)

Ależ nie, u Czechów idzie się do gospody a tam jest ..... bosko. A miasteczka wymarłe to fakt. I na prądzie bardziej oszczędzają.

No widzisz, a ci znajomi to z takich spacerowiczów bardziej niż z takich co do gospody wdepną Powinnam napisać "jest gdzie pochodzić" a nie "jest gdzie pójść".

Bo my się nigdy nie nauczymy .... bo nie bierzemy przykładów z lepszych..ale jak mamy być lepsi jak się nam wydaje , że jesteśmy najlepsi.. .... Na drugi raz robimy spotkanie ogrodowiska na nartach w Czechach.. ....
Pszczółko też bym chętnie poodśnieżała, ale u nas nie ma co .... praktycznie zielono. Synuś na weekend był w Bieszczadach i tam nasypało dużo....w lesie dawało się jeździć, a do nas już nie wystarczyło.... wysypało się po drodze...
120 taczek od Uli to za mało

Ania, w pewnej polskiej miejscowości mój syn był kilkakrotnie opierniczany przez pana robiącego za "wpuszczającego" na wyciąg za to, że karnet wozi w rękawiczce. A gdzie miał go trzymać skoro zaczepić się go nie dało do niczego, bo to po prostu była kartka papieru z wydrukiem. W Czechach wszystko na czytniki, a panowie są od tego, żeby pomóc dzieciom talerzyk lub orczyk podać, nawet popchną lekko, ustawią. Ech... Nie narzekam już więcej.

nie straszcie, bo ja nie mam z kim dzieci zostawić babć brak..

Abiko, nie martw się, takie buraki tylko czasem się zdarzają na szczęście.

Abiko, dzieci trzeba wziąć. Są ludzie i ludziska. Nie narzekamy, nie panikujemy. Opieka zapewniona.

Pszczelarnio, z tą opieką to będzie tak, że próbować chciałabym z dechą a mały będzie przypięty do mojej nogi ale damy radę

ps. my podobne? no może, może, włoski sto procent jak widziałam w TV

No i cioteczki nowe od czego
Teraz i tak jest wypas do tego co było lat 20 wcześniej.... i co?????? Żyjemy