Co do przepisów, to zauważcie, że jest też "druga strona medalu" - gdyby nie było takich przepisów, to w wielu miejscach poziom zadrzewienia mógłby drastycznie spaść w skutek działań np. miłośników równych trawniczków na całej działce... Większość działek powstaje w miejscach wcześniej dzikich, porośniętych łąkami, krzewami, drzewami... Gdybyśmy wszystkie takie zabierane naturze tereny zamieniali na trawnikowe ogrody, to byśmy szybko wykończyli naszą przyrodę i samych siebie. Jest wiele terenów, gdzie działki są w lesie - np. w okolicach zalewu Zegrzyńskiego czy Wyszkowa, kilkaset działeczek w lasach sosnowych. I teraz sobie wyobraźcie, że każdy właściciel by sobie wymyślił, że jednak chce więcej słońca i by wyciachał wszystkie drzewa... Po lasach by tylko wspomnienie zostało. Więc choć mnie osobiście wkurza prawo, że każde drzewko musi mieć pozwolenie na bycie wyciętym, głównie ze względu, że działkę mam w lesie gdzie jeszcze conajmniej kilkanaście sosen czeka na wycięcie, to jednak rozumiem te przepisy i bardzo się cieszę, że są (ale jednak mogliby trochę ułatwić sprawę i szybciej i mniej boleśnie podejmować decyzje, czy drzewko może zostać wycięte czy nie... Bo teraz to gorzej chyba niż uzyskać pozwolenie na budowę domu

)
I chętnie bym dołożyła jeszcze jeden nowy przepis - aby w każdym ogródku przynajmniej 20% powierzchni ogrodu było w formie dzikiej, zostawionej samej sobie, taka dzika łączka kwiatowa

Dla pszczół i innych owadów, dla wszelakiego robactwa, ptaków i gryzoni. Bo niestety ale w wielu ogrodach poza trawnikiem i paroma iglastymi krzakami to nic nie ma

Żadnych albo prawie żadnych kwiatów... Tylko jałowce, tuje, i równa trawa, która nawet nie ma chwili, aby zakwitnąć i pobyć łąką chwilę. U siebie miejsca na łąkę nie mam, ale ok. 1/5 działki zostawiamy w spokoju by sobie zarastała tak jak jej się podoba - rosną tam więc prawie same poziomki i różne "chwasty" i "chwaściki", jałowce same się wysiały, różne trawki... No