Rozchodniki lubią słońce.. aleja, jak jak to ja.. posadziłam nie tylko w słońcu... rosną...byle miały dość sucho Na pewno nie są takie wypasione jak te na słońcu, ale dają radę.. to naprawdę odporne rośliny...
Marzenko i Basiu.. faktem jest, że jak na psa, który jest rozpieszczany... to jest naprawdę grzeczny. Trochę charakterny i uparty, ale rzekomo pies upodabnia się do właściciela
Napisałam dobranoc, bo mam trochę jeszcze rzeczy do zrobienia ... a jedyny sposób by to zrobić skutecznie to wyłączyć się z Forum
Marzenko.. było ładnie Jeszcze...... nawet jakieś fotki z rana wstawiłam.. a teraz snują się mgły... o których całą Polska mówi... przywiało mgłę, przywieje i brrrrrr a ja dokupiłam dziś 150 krokusów ... tyle na przecenie mieli.. a tulipków jak kupowałam już nie było...... wiec innych nie brałam dość pstrokacizny, którą lubię, ale nieogrodowiskowo....
Ale czerwony klonik palmowy.. ma mój ulubiony kolor..
Aniu klon boski u mnie oczywiście klony palmowe nie chcą rosnąć, złośliwe bestie...
Ty jak coś napiszesz, to od razu trafiasz w sedno, czyli fajnie jak tulipanów dużo i dużo kolorów, wszystkim moim znajomym się tak podoba, ale jak człowiek tafi na ogrodowisko, to już mu nie przystoi pstrokacizna
ja dopiero pierwszy raz od 10 lat posadziłam jednolite plamy tulipanów, do tej pory było pstrokato, no ale teraz to mi tak głupio, zwłaszcza jak oglądam wiosenny ogród Domi...
Aniu, twój piesek cudny. Kiedyś marzyłam, żeby mieć takiego. Ale w końcu brałam kundelka ze schroniska. To on ma kłopoty z sercem? Z Misią na razie dobrze, oby już się nie powtórzył ten kaszel. Ja mówię o mojej Misi, ja jej nie lubię, ja ją kocham. I z wzajemnością.
Marzenko.. było ładnie Jeszcze...... nawet jakieś fotki z rana wstawiłam.. a teraz snują się mgły... o których całą Polska mówi... przywiało mgłę, przywieje i brrrrrr a ja dokupiłam dziś 150 krokusów ... tyle na przecenie mieli.. a tulipków jak kupowałam już nie było...... wiec innych nie brałam dość pstrokacizny, którą lubię, ale nieogrodowiskowo....
Ale czerwony klonik palmowy.. ma mój ulubiony kolor..
Aniu klon boski u mnie oczywiście klony palmowe nie chcą rosnąć, złośliwe bestie...
Ty jak coś napiszesz, to od razu trafiasz w sedno, czyli fajnie jak tulipanów dużo i dużo kolorów, wszystkim moim znajomym się tak podoba, ale jak człowiek tafi na ogrodowisko, to już mu nie przystoi pstrokacizna
ja dopiero pierwszy raz od 10 lat posadziłam jednolite plamy tulipanów, do tej pory było pstrokato, no ale teraz to mi tak głupio, zwłaszcza jak oglądam wiosenny ogród Domi...
Posadziłam kolejne palmowe.. zobaczymy czy też im się u mnie spodoba.... jak nie to trudno.... ten rośnie w mielcu zaprzeczającym wszystkim wytycznym dotyczącym klonów... i w miejscu...gdzie już na niego nie ma miejsca.... odważnie przesadzam co sie da i duże egzemplarze..ale teg oklona stwierdziliśmy, że będziemy ciąć z jednej strony (trudno) ale nie ruszamy go.... Oczywiście nie osłaniam go i rośnie na wygwizdowie kompletnym...
Widziałam nasadzenia u Domi... pięknie..... i z jeje powodu nie dokupiłam innych cebul..... ręka mi zadrżała.... Ale Kasiu... dalej posadziłam na kolorowo...tyle, że już nie mieszałam barw w tym stylu
Aniu zestawienie kolorystyczne odważne, ale masz tu dużo posadzone a więc efekt jest bardzo fajny
strrrrasznie jestem ciekawa tych wszystkich naszych cebulkowatych nasadzeń i co to z tego będzie wiosną, a tu jeszcze tyle miesięcy do kwietnia...
u mnie klony widocznie stwierdziły, ze nie pasuje im mój ogród (klimat, ziemia, stanowisko)
Aniu, twój piesek cudny. Kiedyś marzyłam, żeby mieć takiego. Ale w końcu brałam kundelka ze schroniska. To on ma kłopoty z sercem? Z Misią na razie dobrze, oby już się nie powtórzył ten kaszel. Ja mówię o mojej Misi, ja jej nie lubię, ja ją kocham. I z wzajemnością.
To on ma kłopoty z sercem, ze stawami i ma wiele wielkich guzów....
Mój też jest przygarnięty.... miał za flaszkę wódki być pozbawiony żywota.. wiec wylądował u nas w ciasnym mieszkaniu w bloku.. burek z budy.. nigdy nie wpuszczany do domu, brudny, zakleszczony, niewychowany..... po schodach nie umiał chodzić... przez tydzień M go wnosił i znosił na rękach na 3 piętro... nie słuchał się..... to mój pierwszy pies.. wiec doświadczenia też nie miałąm, duży pies.. bałam się go.... Widzieliśmy psa 5 minut i po kolejnych 10 minutach siedział w bagażniku auta.. nigdy nie jeździł autem... przelazł na tylny fotel..zaczął ujadać.. jeszcze dziś pamiętam te 40 minut jazdy z psem.. ręce na kierownicy miałam mokre ze strachu.. pies bez kagańca.... Dojechaliśmy pod blok.. kawał sznurka na szyję i myślałam, że najgorsze za mną..... A tu schody...... Oddałabym go ale bałam sie go odwieźć .... Po tak trudnych początkach..... kocha się bezgranicznie....
Ugryzł mi syna... oj..trudne były początki... ale po roku.... zapisaliśmy się też na kurs dla psów i ich właścicieli..... polecam każdemu ...
I przez 2 tygodnie miałam i kota i psa...
A potem to już był wysokogórski pies.... przelazł z nami Tatry ile wlzie nad samym Morskim Okiem był dziesiatki razy, a nawet za Mnichem i nad Czarnym Stawem