ale okryłaś a ją zaszlachciłam .

O rety moja skleroza . zapomniałam że przybiegłam podziękować za fotki z Czarnej Góry . uśmialiśmy się dzisiaj do rozpuku ...a konkretnie to moja rodzinka ze mnie . mam nowy przydomek ----ROZJARGANIONA ...cokolwiek to znaczy , nie podoba mi się , ale co mam zrobić ?

buziak wielki

Ania żółte i czerwone to nie Kalanchoe ??????

barbara_krajewska napisał(a)



Aniu - to dziewanna, najlepsze 100% lekarstwo na kurzajki, u mnie rosnąć nie che, bo ona piasek

A to ci dopiero informacja, a ja myślałam, że jaskółcze ziele. Przydałby mi się przepis, jak ją stosować

Basiu, najlepiej to smarować kurzajki żółtymi kwiatuszkami.
Jako dziecko miałam kurzajki, babcia kazała poszukać dziewanny, nazbierać kwatków i nacierać nimi kurzajki (całe żółte ręce miałam).. w ciągu lata mi znikły .. i przez lat 40 nigdy już ich nie miałam.

Kurzajki miał mój syn... u nas dziewanny nie rosną (bo glinasty teren) ale jadąc do Zakopanego przy drodze wypatrzyłam. Narwaliśmy ile się dało. Nacierał świeżymi, resztę ususzyliśmy. Potem moczył zasuszone kwiatki i przykładał gaziki z takim naparem. Albo brał zamoczony kwiatek i przyklejał sobie go plastrem. Skutecznosć 100%

I takich przypadków znam dużo i wszystkie 100%, nawet Ci co chodzili na wypalanie laserowe nawracały się, a po dziewannie spokój.

alinak napisał(a)

ale okryłaś a ją zaszlachciłam .

O rety moja skleroza . zapomniałam że przybiegłam podziękować za fotki z Czarnej Góry . uśmialiśmy się dzisiaj do rozpuku ...a konkretnie to moja rodzinka ze mnie . mam nowy przydomek ----ROZJARGANIONA ...cokolwiek to znaczy , nie podoba mi się , ale co mam zrobić ?

buziak wielki

Też nie wiem co to znaczy.... zapytaj czy nie obrażliwe

Chciałam Ci więcej filmików wrzucić ale miejsca brak było

agata19762 napisał(a)

Ania żółte i czerwone to nie Kalanchoe ??????

Kalanchoe

Przybieglam jak moglam najszybciej,Walentyne w tlumie gdzies zgubilam ale calusy przekazuje

Aniu, dzięki

Noooo, u mnie też zlewozmywak na tapecie...i blat, i meble kuchenne
Napatrzyłam się na Twoje lilie, u Irenki linka znalazłam i jestem (prawie) posiadaczką nowych 20-tu sztuk

Aniu, czy udaje Ci się "zmusić" swoje kalanchoe do kolejnego kwitnienia? Bo moje po kwitnieniu maja już tylko liście i tak pozostaje dłuższy czas ...

Swoje kalanchoe wywaliłam...śmieciły strasznie...ale kwitnące są piękne!