Bo mój pies wielki jak Everest.... a puchaty jak Misio Wic najpeirw wybraliśmy do metryki dostojne imię, a po domowemu tak pieszczotliwe nazywamy... Po prostu Misiek to zdrobnienie od Everesta..bo miśki też duże są
A na narty to Ślązaczki się wybierają nawet z bele czym.... chyba innej opcji nie ma
A w kwestii tych nart , to zaglądałam do wątku spotkaniowego i o ile Dolny już był zwarty i gotowy , to już z Górnym kiepskiawo było.....achhhh.. Dlatego pytam
Z tą ksywką Everesta , to troczę jak z moją szkolną... Bo wołali mnie " lamdrynka ".... A czemu ??..... Bo się nazywałam Gierczyńska...a ze to były tamte czasy to mnie skróci li na " Gierek "... Potem od żarciku " jak chcesz cukierka to idż do gierka " z gierka zrobił sie cukierek..a ze najpopularniejszym cukierkiem były wtedy landrynki , to zoastała " lamdrynka ".....
I tak to trwało ,aż do programu " różowa Landrynka " który budził wiadome reminescencje.....ale to już inna historia
Buziaki Aniu ... Dla. Everesta też
Elu bo Górny ma góry bliżej i na nartki chyba bardziej w Beskidy niż w Tatry jeździ. A ja mam góry za miedza a ze sportów zimowych to uprawiam tylko odśnieżanie i jazdę figórową na lodzie drogowym jak mi nogi podjadą. Buziaki