Ech.. nasuwa mi się powiedzenie.. jaka stara taka głupia!!!
Wiem, brzydkie.. ale zasłużyłam!
No nic, przynajmniej miałam znakomitą lekcję i wiem, że pies nie jest dla mnie.
Rokiś był ze mną jedną noc i jeden dzień. Wielki dwuletni owczarek niemiecki. Był naprawdę piękny. Dziwię się, że się go w ogóle nie bałam, a i on był bardzo spokojny. Został wychowany jak samotny wilk, ale jakoś się rozumieliśmy... Nawet gdybym go miała od szczeniaka, nie mogłabym go lepiej wychować. Leżał sobie na tarasie albo pod drzwiami, chodził przy nodze, byliśmy na dwóch spacerach.. hehe...
Ale wystarczyło że się zbliżył do płotu.. złamał od razu połowę przyrostów hortensji...
Gdy przebiegł za psem sąsiada,,, przygiął choinę kanadyjską aż do trawnika.. zamarłam.. ale była elastyczna i się podniosła.. Róża już nie była elastyczna.. odpadło pół.. moonstead wood...
Już po południu - wracając z pracy - wiedziałam, że nie mogę go zatrzymać.
Było mi tak strasznie głupio, że nawet nie miałam serca by do niego wyjść..
Normalnie było mi wstyd przed zwierzęciem.
Nie zrobił nic złego, a ja chciałam go oddać jak jakiś przedmiot.
Czułam się podle...ryczałam pół dnia...
A on też jakby coś czuł.. był poddenerwowany bo wiedział że jestem w domu a do niego nie wychodzę. Chodził od okna do drzwi.. od drzwi do balkonu, był niespokojny ... normalnie jakby czuł, że coś jest nie tak ..
A jego wcześniejszy Pan sam do mnie dzwonił kilka razy, i oferował, że go zabierze z powrotem, bo widział ogród i wie, że to się nie uda. Żartował, że pies miał wakacje na wsi. Pocieszał mnie, że przecież nic się nie stało. Naprawdę się zachował świetnie. No i przyjechał, zabrał psa i temat się skończył.
Ech.. nie posądzałam się o taką emocjonalną reakcję.
Tak czy inaczej temat zamknięty, wnioski wyciągnięte.
Dziś skosiłam trawnik, wygląda jak miękki dywanik. Zadowolona jestem
Życie toczy się dalej. Fotki jutro. Dobrej nocy

