Aniu , co to się u Ciebie dzieje? Wspólczuję. Dobrze ze jakoś sobie radzicie ale zdrowia stracicie niemało a i koszty beda . Sił i pogody ducha życzę. I poprawy sytuacji.
Dziękuję Bożenko... Niestety znowu pada trochę mocno... Wiadomo, że nie zalewa od razu ale człowiek na jakiś czas się robi trochę przewrażliwiony... aż sobie zapomni... Pozdrawiam cieplutko.
Czytam Aniu, co to się u ciebie działo, dobrze, że już ok i daliście radę. Ja wczorajszej nocy też o 2 g wylewałam wiaderkami wodę ze zbiornika w piwnicy, bo inaczej by przelalo i zalało piwnicę (a też mam w piwnicy piec CO i inne takie), akurat mojego M wtedy nie było i sama miałam zaprawę. O ogrodzie nie wspominam, bo sama wiesz, jak to jest przy oberwaniu chmury. Solidaryzuję się kochana z Tobą, bo dobrze to rozumiem. Ściskam i tulę mocno
Liczę na to, że nie będzie. U mnie jest dzisiaj jakieś 12 stopni... Ale od jutra ponoc znaczne polepszenie. Dzięki i pozdrawiam
Aga no to też miałaś niezłą nockę... Dobrze, że się udało... Ciekawe czy to już tak się mamy przyzwyczaić i odpowiednio zorganizować...
Nie mamy na to wpływu to wiadomo, ale w sumie smuci mnie to że nie można sobie tak po prostu i normalnie popracowac w ogrodzie w tym roku - wiosna opóźniona, śnieżyce, deszcze, upały ponad miarę, podtopienia, komary nie do zniesienia... I raptem kilka dni w których spokojnie można coś robić, a potem natura niszczy tą pracę... przynajmniej częściowo... Malutkie z nas robaczki niestety
Pozdrawiam i też ściskam i Ciebie i kciuki żeby było lepiej...
Ale cudna... Kasia, piękna... Mówisz, że się jej dostało?... szkoda wielka, bo piękna... Aż pachnie. Dziękuję Kasiu