Dana, Madzia, Bogdzia, Anitka, Ania - bardzo Wam dziękuję za odwiedziny i miłe słowa
Ewo, a toś mnie zaskoczyła tym pytaniem... Nie bardzo wiem, jak Ci pomóc, wiem tylko, że prawdopodobnie dynie ozdobne mają jakieś takie różne narośla albo dziwne kształty. A czy są jadalne? Zupełnie nie wiem...
Kochani, wprowadziły mi się w Miłkę - na świeżo założonej rabacie - nornice albo norniki (raczej to drugie, bo kopce są i tunele). Zapewne moja kotka przywlokła skądś... Wyżarły mi już wszystkie cebulki tulipanów zeszłorocznych (w tym roku tam akurat nie sadziłam nowych), zabrały się do jedzenia korzeni traw - "miłki" właśnie. Wyciągnęłam już dwie wielkie kępy bez korzeni od dołu... Na razie w dziury włożyłam świeże gałązki piołunu, czekam na ich wyprowadzkę... Znacie jakieś inne skuteczne metody naturalne? Bez chemii? Słyszałam też o ludzkich włosach i nieświeżym śledziu włożonym do dziury, ale czy to pomaga?
Agnieszko, ja stosuję chemię trującą, ziarno wykładam wokoło pomieszczeń gospodarczych (do takich rurek) i do nor (ale nie wszystkich). Nornicowate to trudny przeciwnik. Skuteczne są gazy do otworów (ale to zakup za licencją).
Nie mam dla nich zmiłowania. Tylko w okolicy warzywnika niczego nie robię. I to niestety się na mnie mści - takie pochody.
Na nowo założonym trawniku mam dziury jak po pociskach.
Cudnej lekkości nadają trawy jesienią każdemu ogrodowi, a u ciebie w jurajskim tym bardziej pięknie to wygląda gdy jest ich wiele i do tego tak ślicznie skomponowanych. Te rozplenice z miskantami w tle w tych dużych kępach wyglądają w jesiennym słońcu cudownie lekko i świetliście. O miłce pisałam już we wcześniejszym swoim wpisie - wygląda pięknie w takiej masie. Szkoda mi bardzo że buszują ci w niej szkodniki - nie mam wiedzy ani doświadczenie w walce z nimi więc się nie będę mądrzyć.
Ta malinowo-czerwona róża obok jest cudna - nazwę już zapisałam. Chętnie się za nią rozejrzę - tylko gdzie ja ją u siebie wcisnę....jak już ją znajdę i kupię
Pozdrawiam cieplutko !
Ps. Nowy murek to świetny pomysł. Już nie mogę się doczekać jak będzie wyglądał z roślinami i w pełnej aranżacji.
Ewo, to ja chyba tez zastosuję chemię, nie ma innej rady...
Aniu, tak to już jest "zmiany generują zmiany"
Gosiu, różę zawsze gdzieś wciśniesz, akurat ta jest u mnie bardzo wigorna.
Murek wstępnie obsadziłam, ale czy tak zostanie? W przyszłym roku się przekonam...chyba...
Ja też mam szkody...ogromne w ogrodzie po gryzoniach....jeszcze tej walki nie wygrałam tylko szlauch w wodą do dziur wlewam...ale nowe powstają...chemii nie dam...bo kotki otruję...no nie pomogę Ci Agnieszko...
Całuję
Agnieszko, moja koleżanka walczyła z nornicami za pomocą ludzkich włosów. Wkładała je do dziur i faktycznie wyniosły się. Tzn z tego miejsca, ale przeszły w inne. Walkę rozpoczęła od nowa i chyba wyniosły się na dobre. Współczuje Ci bardzo bo to trudna walka.
Pozdrawiam Ewa