Jestem już na spokojnie w domciu. Dzękuję Wam moi kochani za wszystkie miłe wpisy. "Wiosna" już sobie poszła, dzisiaj tylko plucha, zimno i wiatr

, ot, typowy listopad. Z drugiej strony deszcz był już bardzo potrzebny, bo susza panowała.
Aniu, te aniołki mijałaś conajmniej kilka razy

. A nalot jakoś przeżyję (skoro jeden przeżyłam).
Reniu, miodem płynąca moja kraina, ale mlekiem to nie bardzo (ale to dobrze, bo teraz krowy "nie pachną" już tak jak dawniej, niestety).
Dla Was chyba ostatnie tegoroczne jesienne liście perukowca: