Majówka chociaż nadal trwa, była dla mnie poligonem wojskowym na własnym podwórku, moje plecki długi mi tego nie wybaczą

Jak sobie porównam tegoroczną majówke z poprzednią to zastanawiam się czy jestem normalny, ale w sumie i tak nie ma z kim spędzić czasu...
Zaplanowałem sobie ogrom pracy, który niestety troszke mnie przerósł i z wszystkim nie dałem sobie rady.. pozostał lekki niedostyt bo brakło czasu na warzywnik i dopieszczenie szczegółów mimo to jestem zadowolony z zrealizowanych prac, na które miałem tylko 2,5 dnia.
Po krótce co zrobiłem

- ułożenie 25mb kostki na zaprawie, umycie i wywiezienie przy okazji 6 taczek zerwanej darni,
- wykopanie, przesadzeni, rozsadzeni około 100 roślin, sam się dziwie gdzie ja to wszystko miałem.
- naprawienie ciurkadełka (tego też nie skończyłem)
- przy okazji tych prac rewolucji podległa rabata na zapleczu, rabata zjedzona prze nornice i część jeszcze jednej rabaty,
- skoszone trawniki, troszke wypielone w różnych miejscach,
- zrobiłem opryski na niektórych roślinach,
i masa innych drobnych czynności z sprzątaniem po tym wszystkim włącznie.
Dobrze, że siostra przynajmniej na obiad mnie przygarnęła bo na gotowanie czasu bym nie miał
Brakło jednego dnia, aby wszystko dokłądnie wysprzątać w każdym miejscu, a teraz czekają mnie różne inne prace, między innymi budowa zadaszenia, a musialbym sie w końcu zabrać za studenckie sprawy

Będę musiał to jakoś ogarnąc w przelocie.
Posprzątałem jeszcze dom i teraz padam na twarz... jutro chyba nie wstane z łóżka