Ciągle pada... a moje żurawki kiszą się w woreczkach nananana...
Deszcz był potrzebny, ale ja stanowczo już podziękuje.
Agato ostatnio piwonie były i nawet dośc spore, może i ja się na jakąś skusze

No a padać w końcu musi przestać.
Przemku ktoś musiał sobie już upatrzeć wcześniej rośliny, to się w głowie nie mieści. Niestety za żurawke wystarczy troszke podziągnąć i wylezie z ziemi.
Po jednoroczne tak daleko się nie wybieram, mam dwie giełdy niedaleko siebie i nawet nie chce mi się jechać. Juz zamówiłem sobie w jednym sklepie, aby mi przywieźli, pozostaje czekać i przekonać się czy nie mają problemów z kolorami.
Aniu przecież nie szkodzi, kaza ładna fotka cieszy

Złodziejowi wybaczać nie będę, bo jak pisze liczy się sam fakt, że ktoś miał czelnośc wejść bez pytania i zabrać co nie jego... i chwała mu za brak klasy
Moje psiaki też troszke szkód robią, ale to całkowicie inna kategoria wagowa i czym bardziej rabaty zarastają tym mniej ochoczo na nie wchodzą.
Po cichu powiem, że kilka moich żurawek też muszę sobie przypomnieć bo pozapominałem
Ewo niestety są zdolni... oby na tym się skończyło.
gierczusiu w pewnym sensie to jest aż śmieszne, ale zarazem tragiczne.
Z wyjazdu niestety zrezygnowałem, a padac u mnie nie przestaje.
Mariusz szkoda gadać, żeby tak ludzie potrafili postępować. Wiem jedno otwartej bramy już nie zostawie, nawet w dzień. I mam nadzieję, że ten gad żurawką się udławi jakkolwiek jest to możliwe.