Dzisiejsza historia w sumie powinna być na drugim wątku, ale jeden ciort
Od tygodnia szukałem po wsi i okolicach walca do wynajęcia by posiać trawnik do porządku według wszystkich wyczytanych zaleceń, a chciałem by trawnik był idealnie równy.
W piątek miał być w jednym miejscu, nie było. W poniedziałek był zarezerwowany, poprzedni klient nie przywiózł i oczywiście nie zrobił tego też dzisiaj.
Udało się jednak przywieźć walec z innego miejsca, ale była już 14 po czym przyszłą burza z ulewnym deszczem, który łaskawie skończył padać o 17:30, a dodam, że walec muszę oddać jutro do 9 rano, ale tylko po wybłaganiu właściciela bo miałem odwieźć o 19 dzisiaj.
Zabrałem się szybko za grabienie, później za ostatnie już równanie całości szeroką łatą, następnie wałowanie sporym walcem co jak się okazało po obfitym deszczu było drogą przez mękę, bo cały czas obklejał się ziemią i myślałem, że po olej do kuchni pójdę. trawkę wysiałem na krzyż następnie przegrabiłem całość dokładnie również na krzyż, później kolejne wałowanie i znów ta sama męka z przyklejaniem się ziemi i tym sposobem zszedłem z placu boju o 21:20.
Po wygrabieniu ziemia wyglądała tak pięknie i równiutko... a nawet w biegu czasu na zdjęcie nie było.
Jutro muszę wstać bardzo wcześnie rano by skończyć jeszcze mały kawałek trawnika wzdłuż domu bo się nie wyrobiłem.
Boję się co z tego wyjdzie bo ziemia do najlepszych nie należy, a ja duży trawnik zakładałem w sumie po raz pierwszy, okaże się za 4-8 tygodni jaki będzie efekt po drugim koszeniu.