A to coś powstawiam z akcji mniej i bardziej bieżących.
Oto jak linia kroplująca wije się malowniczo :
Nie ma chyba nic paskudniejszego w ogrodzie niż nieprzykryta (a zwłaszcza nieporośnięta) niczym linia kroplująca. Wygląda fatalnie, bo wciąż brak roślin, a one to z 2-3-4-5 etc. lata będą się pojawiac, zanim zapełnią rabatki (i pewnie znikać też będą, bo nie sądzę, aby wszystko się przyjęło). Widok tenże (a także wschodzące na skalę masową chwasty) spowodowały, że zapadła decyzja o korowaniu... linii kroplującej (pomimo, że kory w ogródkach typu wiejskiego, bylinowego nie lubię, w naturalnych to inna sprawa). Najpierw cały chwast na działce przedziabałam (jeszcze z anginą), a następnie wybraliśmy się na zakup kory. Kupiliśmy niby przekompostowaną, drobną, nawet obejrzeliśmy hałdę, była bardzo ciemna w środku, niestety trochę zapaskudzona drzazgami drewna i pachniała co nieco jeszcze żywicą, ale i tak najlpesza spośród innych. Zamóiliśmy 160 workó 50 L i ... zabrakło. Domówiliśmy już inną od producenta, którego dopomogła nam znaleźć Danusia. Te dwie kory różnią się jak noc i dzień. A teraz zagadka: którą wybraliśmy my, a którą poleciłą Danusia?
A oto góra kory z pierwszego źródła (160 worków):
Rozkładanie kory:
Jakoże, jak pisałam wyżej, nie ma chyba nic paskudniejszego w ogrodzie niż nieprzykryta niczym linia kroplująca, więc zapodałam mężowi tekst, żeby jednak nie zakrywał tej linii kroplujacej korą, co nieco ją powyciągał nad poziom kory, bo inaczej łopatą możemy przeciąć podczas prac agralnych. Co też uczynił. Następnego dnia po oglądzie z wysokości powiedziałam, że tak zostać nie może, bo nie mogę z tym żyć i trzeba znów pozakopywać... I tak oto kora została rozłożona. Osiągnęliśmy stan przetrwalnikowy do czasu desantu roślin.
A oto nowy trawnik po 3-cim koszeniu (rabata jeszcze bez kory, widać zupełnie gołe placki w trawie):
A oto nowy trawnik po 3-cim koszeniu po ok. tygodniu - oj niedobrze się dzieje (jest już kora i linia częściowo "odkryta" choć ukryta

):
Trochę było dosiewane (ok. 2,5 kg), bo były dziury i łysiejące placki:
A oto trawnik po 4-tym koszeniu: