Zbyszku, izolacją się nie przejmuj, przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyjemy i maseczki. Na mnie też kuchenne rewolucje spadły, ale nic na siłę, każdego dnia po troszku. TeŻ pieczemy właSNY CHLEBEK A w ogródku już nie byłam z tydzień chyba.
Twój ogródek kolorowy i ma tę zaletę, że na wyciągnięcie ręki. Nasz czas ma te przypadłości, których sobie nie zamawialiśmy, a może nieświadomie na nie zasłużyliśmy, więc nie kwękamy i nie dziamdziolimy, jacy to my chorzy. Niektórym trafia się jeszcze gorzej.
Jak już kiedyś pisałam, poranna gimnastyka jeszcze w łóżku, a potem powoli stawać do pionu. I tego Wam życzę kochani rodacy. Nawet strach na wróble pion zachowuje, nie tylko przysłowiowe tuje. Mam nadzieję, że częściej się odezwiesz.
Ps. Wielką mi uczyniłeś wesołość, swoim wpisem. Bari dostojny jak kamerdyner przed pałacem.