W teleexpressowym skrócie (bo jest późno i czas do łóżka)
Sobota. Targi ogrodnicze w Opatówku. Ekipa łódzka jak zwykle podpisała listę obecności.
Zdjęć mało, bo nie miałam czasu na pierdoły… lista chciejstw była dłuuuuuga. Ale jedna fotka zasługuje na pokazanie. Nasze koleżanka Renia (rozark) rozstawiłam swój kram. To jej rękodzieło…zobaczcie jaka zdolniacha!
Renia dziś (niedziela) też będzie na targach, więc odwiedzający Opatówek zapraszam do jej stoiska.
Ciąg dalszy relacji…
Pogoda nie zawiodła, wystawców wielu, ceny umiarkowane i niskie….bagażnik załadowany po brzegi.
Nasza ekipa (wielce zadowolona z poczynionych zakupów) w składzie Asia, Renia, Bogdzia i po drugiej stronie obiektywu ja we własnej osobie. Oraz męski pierwiastek w postaci Roberta (którego już znacie) i Kojaka (którego jeszcze nie znacie).
Ale zaraz, zaraz !!! Gdzie się podziała Jankosia? No, przecież przed chwilą jeszcze tu gdzieś była….
Jankosia jak strzała pomknęła do Zymona. Bo już stało się tradycją, że co roku po targach w Opatówku jedziemy do Zymona na magnolie.
Pojechała i co kupiła? Piękną, cudowną, wielgachną LAURĘ !!!!
O cenę nawet nie pytajcie, bo to tylko dla ludzi o mocnych nerwach.