jankosia napisał(a)

Nie rozumiesz, a ja nie mam na ti wpływu, taka się urodziłam Mój tato też nie przełknie. I myślę, że sporo osób prosi w knajpach bez kolendry, bo nie przypominam sobie abym spotkała się ze zdziwieniem ze strony obsługi. Zdarza się, że w środku niektórych potraw już jest i albo mówię trudno, biorę i próbuję wybierać, albo zamawiam co innego.
Pieczesz normalnie w liściach bananowca? Mam znajomego, który w nich grilluje. Daje to jakiś posmak szczególny? Czy tylko chroni jak liście kukurydzy na przykład?

https://nicprostszego.wordpress.com/2012/12/05/kolendra-mydlana-genetycznie/

Ja nie piekę w liściach bananowca, wg mnie to tylko chroni, cały smak nadają przyprawy i marynata z limonki i pomarańczy, no i czas marynowania,najlepiej zostawić w niej na całą noc.
Jadłam to mięso pieczone w liściach bananowca, zakopane w żarze w ziemi na kilka godzin i nie różniło się smakiem od mojego.

Cochinita pibil to danie typowe dla regionu Yucatan w Meksyku. Dawniej Majowie gotowali go w podziemnym piekarniku, teraz można go przygotować w zwykłym piekarniku i marynować przez całą noc. Podaje się go z marynowaną cebulą i papryczką habanero.

Ja korzystam z przepisów ze stron meksykańskich i tłumaczę je sobie w Tłumaczu google

O rany, jesteś niesamowita! Ciesz się, że nie mieszkasz w naszej okolicy, bo na bank każde spotkanie byłoby u ciebie

Ale poszalałaś Magda ....jakoś mnie to nie dziwi....i te pomysły fajne i to tempo....
Przychylam się do opinii Krysi i podziwiam, ale to już wiesz.
Z resztą ile można cię chwalić......jeszcze uwierzysz i co wtedy ?

Fajnie wyszło a o pomyśle zastosowania krzesła mówiłam Mateuszowi więc teraz, przy okazji mu pokażę

Mural jest świetny choć ptaszki mi bardziej się podobają. muszę go na żywo obejrzeć to może zmienię zdanie.

jankosia napisał(a)

O rany, jesteś niesamowita! Ciesz się, że nie mieszkasz w naszej okolicy, bo na bank każde spotkanie byłoby u ciebie

Ha ha ha
Mi gotowanie nie straszne, uwielbiam to robić
Gorzej z robieniem zakupów, nie cierpię tego, u mnie zakupy robi eM.
Gdybyście dostarczały towar, to mogłabym gotować nawet cały dzień

Magda, remont cudny Krzesło-wieszak super wyszedł, bardzo pomysłowo.
Ja nie wiem kiedy odgruzuję moją sypialnię, mam zestaw mebli każde z innej parafii i do tego 3/4 ubrań do wywałki. Boję się już tam wchodzić
Na szczęście przynajmniej na dzień dzisiajszy namówiłam M na zmianę łóżka przynajmniej, na duuuużo większe

Cześć Madziu, ale śliczne szaleństwo remontowe u ciebie. Świetny pomysł z tym krzesłem. Buziaki wiosenne

A to podobno mnie nosi. Super wyszło Magda. Ja po świętach zaczynam pokój małej. To dopiero będzie czad. Musimy rozwalić wszystko od sufitu do podłogi. Będzie się działo na dwóch frontach, w domu i w ogrodzie. Nie wiem czy to ogarnę.

jankosia, Kokesz – ale mi ochoty narobiłyście na amerykańskie żarełko !!!

Margarete – lewitujące krzesło to w moim przypadku rozwiązanie logistyczno-przestrzenne. Nie miałam innego pomysłu na miejscówkę dla zrzucanych z siebie, wieczorową porą, ubrań.
Takie krzesło to na tyle uniwersalny pomysł, że pasuje prawie do wszystkich wnętrz. Białe – do nowoczesnych i marynistycznych aranżacji, bardziej rzeźbione i w kolorze ciemnego brązu do sielsko-wiejsko-rustykalnego nastroju, z lekko postarzającą przecierką do stylu prowansalskiego a w kolorze naturalnej sosny do skandynawskiego. Metalowe krzesło to loftowe klimaty a pomalowane w kolorowe kwiaty to „boho”. Dla każdego coś dobrego!

A co do muralu to na pewno rozwesela to nasze szare blokowisko i jest pięknym kolorowym akcentem.

AnnaCh – Aniu, ja mam swoją metodę na remonty. Wytrzymuję w starym wnętrzu tyle ile się da (czytaj: czekam na wystarczającą zasobności portfela), ale gdy przyjdzie „ten” czas – wywalam dosłownie wszystko i do pustych, czterech ścian wstawiam nowe sprzęty/meble, aby stworzyć zupełnie inne wnętrze. I wówczas znowu na ok. 10 lat mam spokój.
Jakoś nie cieszą mnie takie połowiczne zmiany – pojedynczo wymieniane, kolejne elementy. U mnie jest…raz a dobrze!

Luteczka – Ewa, dziękuję za pochwały. Lubię takie dziwne akcje z cyklu „remont sypialni w trybie przyśpieszonym” lub „metamorfoza latryny ogrodowej w 2 dni”.

Margerytka 40 - Ooooo…lubię takie demolki.
Ogarniesz temat remontu, ogarniesz…kto jak kto, ale Ty na pewno !!! Jakbyś potrzebowała jednak rąk do pracy to od razu dawaj znać.
U mnie marzy mi się jeszcze taka szybka (czytaj: weekendowa) wymiana mebli kuchni. Jeden dzień dla stolarza, jeden dzień dla
malarza, czyli dla mnie. Ale to musi poczekać, bo jak na razie wszystkie weekendy zajęte….i skarbonka pusta.

Czekam na ciepły weekend, żeby zacząć ogródkować, bo już za chwilkę wiosna !