ogród Izy, a szczególnie ten widziany okiem Kasi - no co tu dużo mówić - niszczy...
- na pewno mój spokojny sen (bo będę myśleć co zrobić, żeby też tak klimatycznie wszystko rosło),
- na pewno moje zdrowie psychiczne (bo wpadnę w mega doła, że u mnie tak nigdy nic na pewno nie urośnie),
- na pewno moje finanse (bo miałam się od lipca ograniczać, a już wiem, że to będzie trudne),
- nie mogę wykluczyć, że zniszczy i moje pożycie małżeńskie bo od rana nie będę mówić o niczym innym - planuję jednak pokazać małżonkowi te zdjęcia licząc na to, że zniszczą i jego sen/zdrowie psychiczne/finanse bo będzie cierpiał razem ze mną pytając: "czy u nas kiedyś też tak będzie i czy dożyjemy?"
Iza, no pięknie jest
gdyby mi ktoś obiecał, że kiedyś będę mieć taki ogród byłabym w stanie się poświęcić i cały rok chodzić spać z brudnymi nogami

chyba