Ewo, dobrze , że to piszesz. Wiedzy różanej nigdy dość, a przed ewentualnymi ryzykownymi decyzjami warto dobrze przemyśleć sprawę cięcia. Będę miała o czym myśleć, zanim przyjdzie jesień ale jak znam siebie przeprowadzę eksperyment na kilku różach i będę obserwować, jak sobie radzą
Metoda prób i błędów oraz minimalizowanie ryzyka bardzo do mnie przemawiają. Masz rację, ze każdy ogród jest inny i że warto zaufać swojej intuicji, a moja podpowiada mi że jesienne cięcie róż może być sensownym rozwiązaniem
Wczoraj rano zimno i opady deszczu nie pozwoliły wyjść do ogrodu na szczęście po południu zaświeciło słońce. Pościnałam miskanty i wycięłam część suchych bylin, naprawdę widać, że zaczyna się wiosna i ogród budzi się do życia Dzisiaj rano w ogrodzie zalegała warstewka śniegu, a pogoda była typowo barowa. Życzę sobie dobrej pogody w przyszły weekend
Z radości pozaogrodowych - z okazji Dnia Kobiet zrobiłam sobie prezent i zamówiłam dwie książki - "Polki na Montparnasie" Sylwii Zientek i "Czytać, dużo czytać" prof. Ryszarda Koziołka. Już się nie mogę doczekać
Ta pierwsza za mną chodzi. Po przeczytaniu daj znać, czy warta grzechu.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Odnośnie cięcia róż to generalnie wiekszość tnę na wiosnę, ale jesienią przycinam długie pędy tak w połowie , lub bardziej coby wiatr ich nie wyłamał co zdarzało mi sie wielokrotnie .POtem docinam krócej.