Haniu, tu chodzi o pobudzenie róży do wzrostu. Wiadomo, że młode pędy są bardziej wrażliwe. Niskie cięcie i wysokie temperatury mogą róże po cięciu pobudzić, a potem niskie temperatury uszkodzić młode tkanki. Te znów są wtedy bardziej narażone na choroby grzybowe i osłabione potem w sezonie. Tu dużo zależy od wigoru róży, tzn. jej odporność.
Róże ogólnie nie zasklepiają ran po cięciu tak jak inne krzewy. One są tylko mniej lub bardziej wysuszone. Na starszych pędach widoczne są nawet wgłębienia lub dziury. Dlatego dobrze jest im co parę lat wycinać najstarsze gałęzie do ziemi.
Chcę jeszcze tylko zaznaczyć, że nikogo nie namawiam na cięcie takie czy inne. Róbta co chceta ze swoimi różami

Oj chyba tez przeczytam już odpisałam sobie tytuły Ostatnio przeczytałam "Porażka nie wchodzi w grę" Geene Kranza. Bardzo ciekawa książka.

Odnośnie cięcia róż to generalnie wiekszość tnę na wiosnę, ale jesienią przycinam długie pędy tak w połowie , lub bardziej coby wiatr ich nie wyłamał co zdarzało mi sie wielokrotnie .POtem docinam krócej.

Ale Ci się udał wstrzecić w pogodę
"Polki na Montparnasie" miałam ostatnio w rękach(spodobały mi się fragmenty), ale ostatecznie wybrałam co innego. Zaczęłam ograniczać zakupy książkowe, bo już się przestają na półkach mieścić. Po covidowej przerwie wróciłam do biblioteki, tam się za obiema książkami Sylwii Zientek rozejrzę. Na Koziołka też zerknę

Fajne wyjaśnienia co do cięcia róż.
Każdy chyba w swoim regionie, klimacie też już ma wypróbowany czas.

Aniu, miejsce szczepienia 5 cm pod ziemią

No dobra to jeszcze mi powiedzcie skoro o różach mowa, bo zawsze mi się to plącze - sadząc róże to miejsce szczepienia zakopujemy czy ma być nad ziemią? Ja mam nad ziemią i często wypuszczają mi pędy poniżej szczepienia po cięciu. I zgłupiałam bo już tak straciłam 3 róże.