Gosiu, dla mnie większym problemem w Twojej sytuacji byłoby nie zachowanie dziecka, ale fakt, że Panie najwyraźniej nie chcę z Tobą współpracować, a jeśli tak jest, to bardzo źle. Są różne sytuacje, ja ze swoją córką też przez dziwne rzeczy przechodziłam, ale miałam pewność, że dziecko nie wyniosło tego z domu, a to znaczyło, że przyniosło do domu z przedszkola i wtedy to ja zwracałam Paniom uwagę, żeby baczniej się przyglądały dzieciom w ich wzajemnych relacjach, bo moja Olga zaczyna używać wulgaryzmów kompletnie nie rozumiejąc oczywiście ich znaczenia. Na szczęście u mnie Panie się nie obraziły, tylko wzięły do siebie moje spostrzeżenie i znalazły problem wśród dzieci, bo taki rzeczywiście istniał. Był jeden chłopiec, który notorycznie przeklinał i na dodatek dokuczał innym dzieciom, gdy Panie były zajęte innymi. I pamiętam jak dziś, że gdy odkryto winowajcę takiej atmosfery i poproszono mamę na rozmowę, to jej reakcja była negująca. Taki kochany, grzeczny synuś, a wszyscy w koło się uwzięli. Po roku synuś był już taki grzeczny, że pluł na matkę, kopał ją i przeklinał nawet w obecności innych rodziców. Skończyło się na rozmowie z dyrektorką, która zaproponowała dwa rozwiązania: albo skorzystają z pomocy psychologa dziecięcego, którego zaprosiło przedszkole do pomocy, albo rodzice zostaną "poproszeni" o zabranie dziecka.
Musisz spróbować pogadać z dyrekcją, może poprosić o spotkanie z nauczycielkami, ale zdecydowanie rozwiązać tą sprawę i zwrócić im uwagę, że przecież takie zachowanie Twój Kuba może wynosić właśnie z przedszkola, a nie odwrotnie. Jeśli to mądrzy pedagodzy, to powinni pomóc, zastanowić się, a nie wyłącznie obwiniać Ciebie i dziecko. Mam szczerą nadzieję, że uda Ci się z korzyścią dla synka znaleźć rozwiązanie, najważniejsze żebyś się nie frustrowała, bo będzie tylko gorzej w relacjach między Tobą a Paniami.
Przepraszam, za rozpisanie, ale z doświadczenia wiem, jak to bywa.
____________________