Kasia ja odnosze wrażenie, że Ci rodzice to sobie dziecko z obowiązku społecznego zrobili.... no paranoja..... brak wyobraźni i debilizm po prostu.... Odnośnie rodziców i wymowki, że alergia..... każdy rodzic ma obowiązek zlożenia informacji, że dziecko jest alergikiem. Jeżeli nie ma na to papierka to wynocha do domu bo dzieciak normalnie chory..... ja juz teraz żądam od dyrekcji przedstawienia zaświadczeń, że dane dziecko jest zdrowe i gdy twierdzą rodzice, że dziecko alergik to ich oświadczenia, które musili złożyć na początku roku....
Ooo ależ ostro ... Nie wiedziałam ,że są przedszkola , w których trzeba składać zaświadczenia o alergii ... Super koncepcja , szkoda tylko , że tak jak piszesz wykonanie szwankuje trzymaj się .. Byle do wiosny i ciepełka
warzywnik pierwsza klasa....pozazdrościłam i tez tak sobie rozrysuję- nooo, może nie tak ładnie, bo ja antytalencie, ale rozrysuję....aksamitki tez kupiłam i tez z myslą o warzywniaku, właśnie się zastanawiałam kiedy wysiewać...na mszyce jeszcze mięta pieprzowa-odstrasza....ale skąd ja wziąć?...do Kubusiowa z całą ferajna się wybieram(tj. M, Amela i ja-Jarząbek...mam nadzieję że nie pogonisz
w kwestii choróbsk wszelakich to też mam już dość...Mała od wczoraj w przedszkolu...juz się boję...echhh szkoda gadać...
ale pozdrawiam gorąco i zdrówka życzę
____________________
beata - Dla odmiany czas na zmiany... ..."Świadomość, że wszystko co robię, mogłabym robić lepiej wcale mi nie przeszkadza..."
wybaczcie, że się wtrącę w dyskusję, ale o alergii mojego syna na pocz. roku nie wiedziałam! miałam testy na styczeń wyznaczone (NFZ nasz kochany kazał mi czekac prawie rok !) i dopiero od kilku tygodni jestem "szczęśliwą" posiadaczką wiedzy, że moje dziecko ma alergię na roztocza, czyli na coś z czym nie da się walczyc....
a kaszlał i smarkał i zawsze (!) sprawdzałam go u lekarza i w większości przypadków był...czysty !!! i teraz już wiem, ze faszerowanie go sterydami było niepotzrebne, bo dzieciak miał i oskrzela i płuca czyste, a zatkany nos jest wynikiem alergii właśnie , o czym poinformowała mnie przemiła p. dr
no i cóż.... nie będę siedziec w domu z dzieckiem, choc kaszle, bo WIEM , że to jest alergiczny kaszel (nie zawsze oczywiście!).
zaś co do mam przyprowadzających chore dzieci sie zgadzam w 100%, ale popatrzcie na dorosłych - waszych kolegów w pracy czy oni nie robią tego samego.... zarażając nas oczywiście.....
Dziewczyny ostro zareagowałam bo ile tak można....
Anulka ale widzisz.... Ty poszłaś i zrobiłaś.... a jeżeli ja wiem, że dziecko, które ma katar w przedszkolu tego kataru nie ma ciągle to chyba świadczyć może jedynie o chorobie.... tym bardziej, że towarzyszy temu kaszel i to mokry.... Faktem jest, że dorośli do pracy chodzą chorzy, tyle, że my dorośli nie reagujemy tak mocno na przeziębienia jak dzieciaki. Do póki ludzie nie zmądrzeją kółko będzie się zamykać.... zmądrzeją albo będą mieli powikłania po chorobie.... bo na nas tłumaczenia i sugestie nie działają.... musimy się przekonywać na własnej skórze... a czasem może być za późno....
...jeżeli kogoś uraziłam to przepraszam ale takie mam zdanie jak napisałam... i czasem warto się zastanowić czy taki wściekły Gosiak nie ma racji
dlatego napisałam, ze zgadzam się w 100 %, bo też widzę zasmarkane dzieci co rano......i też mnie to złości ! coby nie było
jesteśmy egoistami i bezmyślnie postępujemy, ale my już tak mamy....
chorzy dorośli też mnie wkurzają, bo nie lubię jak mi ktoś kaszle w nos i wolę byc zdrowa ! I na pewno jestem dużo odporniejsza niż dziecko, ale mimo wszystko trzeba się zastanowic czasem co się robi, bo jak piszesz - to błędne koło
zapytajcie Betyśkę, bo słyszałam, ze we Francji np. chorego pracownika grzecznie prosi się o opuszczenie miejsca pracy - po to aby chronic innych! oni sami wiedzą, że to głupota, nam trzeba mówic... bez skutku niestety! ale to wina systemu, bo pracownik na ciągłym zwolnieniu - to niedobry pracownik ... i będzie jak w Jponii - ludzie na zawał będą umierac pod biurem, ale przyszli do pracy ! barwo
i dlatego Gosiu te mamy, tatusiowie pędzą do pracy, bo boją się zwolnienia, bo maja kredyty, bo nie mają z kim dziecka zostawic, bo..... ! taki lajf, taki system
No, bo u nas chory to jest sam stosunek pracodawców do pracowników. Jakby nie byli ludźmi.
Gosiu, ja się też zgadzam co do chorych dzieci w przedszkolu, choć z drugiej strony to że czasem kaszle i smarka a czasem nie to jeszcze nie jest dowód, że to infekcja a nie alergia. Ale masz rację - jest też pełno chorych dzieci.
Gosia podpisuję się obiema "ręcyma" pod Twoim postem dot. przyprowadzania chorych dzieci. Bo przecież absolutnie nie chodzi tu o alergików, bo tacy nie zarażają .
Samej zdarzyło mi się słyszeć rozmowy mam w szatni, kiedy jedna do drugiej mówiła że wie, że jej dziecko jest chore, ale dała nurofen i jeszcze dzisiaj puści go do przedszkola. Szlag może trafić.
Ale z drugiej strony wiele przedszkolaków ma starsze rodzeństwo, które przynosi różności. Okres wylęgania trwa kilka dni...
Jak Oskar zaczynał chodzić do przedszkola to pediatra powiedziała mi, że sam katar nie jest powodem, żeby dziecka nie puszczać do przedszkola i, że dopóki dzieci nie powymieniają się nawzajem florą bakteryją to praktycznie wszystkie będę chodzić z gilem w nosie.
Dodam, że u Oskara katar był alergiczny .
A dzisiaj nie poszłam do pracy, bo musiałam jechać z Oskarem do lekarza. Wróciliśmy ze stwierdzonym zapaleniem oskrzeli .