Obiecałam sobie, że wyzbędę się postów "umoralniająco-wykładowczych"... ale sie nie da, bo jak mam dać konkretną instrukcję bez choćby pobieżnego wyjaśnienia skąd i jak tworzą się tzw. kwaśne gleby. Temat pokrótce podjęty był ostatnio w "kompoście" - wniosek był taki, że w procesie klasycznego pryzmowania kompostu jest to niezmiernie trudne. Żeby nie powiedzieć, że niemożliwe. To procesy zachodzące latami.
Zacznę może od sadzenia w torfie. Ten pomysł przyszedł wraz z uprawą towarową, która wiąże się z obfitym nawożeniem, bo torf (dla ekologii pozyskiwany rabunkowo

) jest "jałowy". Wymyślono juz tańszą wersję torfu - wełnę mineralną.
Ujęłam to w wielkim skrócie. Dla zobrazowania moich słów proszę przyjrzeć się roślinności typowej dla torfowiska, której to cechą charakterystyczną jest niskie zapotrzebowanie na składniki odżywcze, a w procesach życiowych olbrzymią, jesli nie kluczową rolę odgrywa ogólnie pojęta mikoryza. I to ona jest "żywicielem" i "producentem ph" dla rośliny.
A przecież kwaśne gleby to nie tylko torfowisko. W lasach iglastych torfowiska nie uświadczysz, a jedynie glebę posośniakową, zakwaszoną naturalnie z rozwiniętym procesem bielicowania.
Największy, jeśli nie kluczowy czynnik w zakwaszeniu mają popłuczyny z igliwia.
Napisałam to (w telegraficznym skrócie) by uzmysłowić, ze torf to nie jest rozwiązanie na lata.
Teraz po kolei:
- poprawnie by było zmierzenie ph gleby przed szykowaniem stanowiska - warto by było znać "co" chcemy poprawiać (w tym wypadku zakwaszać) i czy jest taka potrzeba. Może się okazać, że nie musisz zakwaszać, a wystarczy przygotować próchnicze, bogate podłoże.
- w zależności od ph dodajemy siarki dla
utrzymania kwasowości (można powiedzięć - blokowania odkwaszenia. Siarka nie zakwasza, a pomaga utrzymać na kilka lat (do czasu dopóki nie uzyskamy "perpetum mobile") uzyskane ph. By tak się stało należy siarkę przekopać z ziemią (tylko w ten sposób uruchomimy siarkę). Ilość siarki zależy od pierwotnego ph i typu gleby. To trzeba przeliczyć g/m kw. Siarka zaczyna "działać" dopiero po roku. Mozna przyspieszyć proces używając siarki pylistej. eM zakupił w sklepie dla rolników 25kg - starczy mi na ho, ho... i jeszcze dłużej

Kiedyś gdzieś natrafiłam na komiczny przelicznik użycia siarki (zapisałam to sobie i teraz jak znalazł )
"oblicz w/g wzoru ph otoczenia minus ph kwaślaka razy ilość opadów przez szerokość warstwy buforowej razy zawartość pylistej siarki"
- "obornik" ptasi zupełnie odpada, bo jest zasadowy - stąd moje obecne problemy z rodzimą ziemią (pod kwasoluby). Ze świńskim nie mam doświadczenia... mało tego - nigdzie nie znalazłam info aby ktoś stosował (efekty), ani zalecał. Wszędzie zaleca się koński, ew. krowi. Szukaj szkółki jeżdzieckiej w okolicy

Też szukałam i znalazłam. Mój pierwszy koński przywoziliśmy z Ostródy. teraz mam bliżej
Pierwszy krok to przyszykowanie mieszanki suchego igliwia z liśćmi, korą, obornikiem, kompostem. Najcenniejsze jest świerkowe igliwie. Wszystko trzeba przekopać głęboko z rodzimą glebą. Potem w miarę lat ściółkować igliwiem, liśćmi i korą. Raz na 2,3 lata rozkładam suche "pączki" końskie. Igliwie wbrew pozorom szybko "butwieje".
Co do osutki to mam wątpliwości jeśli stosowałaś zleżałe igliwie - roznoszą się choroby po okolicy i bądźmy szczere (mam takie powiedzenie) jesli ktoś mówi, że w kuchni (i ogrodzie) wszystko mu się udaje to zwyczajnie kłamie. Cudów nie ma
- brzozy - tym do szczęścia potrzeba wody i zdaje się, że odczyn gleby nie ma dla nich większego znaczenia - W Rosji miałam okazję widzieć niezliczoną ilość brzóz rosnących na (nomen omen) torfowiskach. Dlatego też chyba jedynym zagrożeniem będą one same, czyt. pijaki
Dopytuj w kwestiach pominiętych przeze mnie. Chciałam krótko.
Jeszcze co do borówki. Jeśli nawożę to tylko dolistnie. Sciółkuję jw. Odmładzam i przerzedzam co 3-4 lata w okresie kwitnienia (sic!) - wtedy widzę ile muszę wyciąć - idealne proporcje to 50/50 liści do kwiatów.