Jesteś niesamowita Ewciu. Jakie poklady energii w Tobie i chęci do dzialań. Ech... no właśnie, gdy przeczytałam o propozycji spotkania sie i szycia razem ubranek na roślinki, to uśmiechnęlam sie z rozrzewnieniem, ale to nie dla mnie. Odpowiednim sprzętem dysponuję i czasem lubię coś uszyć, ale bardzo rzadko lubię. I ciężko byloby mnie namówić na takie spotkanie, chociaż pewnie, gdybym sie już znalazła w doborowym towarzystwie, to potem mówiłabym, że dawno się tak świetnie nie bawiłam. Ale to nie jest dobry czas dla mnie na takie akcje. Jak ja już wlezę do dola to się okopuję i malkontentuję. Takie ze mnie typ.
Całuski za pomysł ;*
A skąd bierzesz słomę na wypełnienie swoich kapturkow? Jak to pod spodem u Ciebie wygląda?
Nie posadziłam cebulek i bardzo nad tym ubolewam. Pogoda nie sprzyja. Ciągle mokro i zimno. Słońca nie widziałam i nas ponad dwa tygodnie. Tydzień temu byłam w Częstochowie, było słońce. Cieszyłam się jak dziecko
Beatko, Ty chyba nawet nie masz, co okrywać. U mnie ta energia kumuluje się, gdy organizuję spotkania Na spotkaniach też ładuję akumulatorki
Rozumiem, że nie na wszystkich tak to działa Beatko, pewnie gdyby było więcej słońca, poczułabyś się lepiej Życzę Ci jak najwięcej uśmiechu
Jeżeli chodzi o słomę, to kupuję w sklepie ogrodniczym maty słomiane, a jak nie ma to w necie Róże pienne okrywam najpierw na "cukierka". Podwiązuję agrowłókninę pod miejscem szczepienia. Wrzucam do środka słomę, krę lub torf. Zawiązuję na górze. Potem okręcam całą roślinę matą słomianą i tak by wystarczyło, ale nakładam jeszcze te kapturki ozdobne