Aniu, to chyba oczami wyobraźni widzisz ten rewelacyjny efekt teraz, ale wierzę, że taki będzie za jakiś czas
Teraz trzeba dowieźć kruszywa na drogę, żeby tych ekobordów nie było widać, umyć karcherem ogrodzenie i kamień no i wtedy to już tylko zostanie trawkom rosnąć.
A zapomniałam, że eM ma robić oświetlenie każdego słupka, powinien być fajny efekt jak miskanty będą duże
Ale mnie i tak najbardziej cieszy, że koniec z chwaściorami w tym miejscu!
Dzięki Danusiu, naprawdę było ciężko, ale nie chciałam tego robić po łebkach, bo wiem, że perz i mniszek za jakiś czas by się zemściły na mnie, gdybym powierzchownie do tego podeszła, także wszystko zostało przekopane konkretnie.
Glebogryzarką nie mogłam podjechać pod sam murek ogrodzenia bo bym go poniszczyła, więc w tych miejscach działałam widłami.
Perz ma czasami korzenie dosyć głęboko i tam gdzie rósł to po przejechaniu glebogryzarką jeszcze widłami grzebałam - nic się nie ostało
No..., w końcu nie muszę się wstydzić tego miejsca i jest satysfakcja, że sami, tymi ręcami to zrobiliśmy.
A na początku przedstawiało się to tragicznie, nie raz to już sobie w duchu mówiłam, że nawet już mi się nie chce własnych myśli słuchać i niech jakiś cud się zdarzy i się teleportuję na odchwaszczanie ostatniego przęsła, cudu niestety nie było, ale jakoś doczołgałam się do końca