Tak nie do końca się zgadzam z tym, co napisała Makadamia. Na początku wprowadzania ekologii do ogrodu, jeśli wcześniej prowadziło się ogród używając chemii, to rzeczywiscie, trzeba się napracować. Trzeba odbudować równowagę biologiczną która została zniszczona. To pewnie trwa tak trzy czy pięć lat, w zależności od tego gdzie i jak duży ogród się znajduje. Same opryski przeciwgrzbowe nie wystarczą. Trzeba sprowadzić do ogrodu owady i zwierzęta pożyteczne, pracujące „z” a nawet „dla” ogrodnika. Sprowadzenie takiej fauny to m.in. hotele dla owadów, rośliny którymi te owady mogą się pożywiać, dzikie zakątki dla zwierząt, zeby miały się gdzie schować, odpowiednie krzaki lub drzewa, gdzie mogłyby zbudować gniazda itp. Po tych paru latach, gdy rośliny już się wzmocnią a i gleba będzie w równowadze, wtedy ta cotygodniowa regularność oprysków nie jest potrzebna. Rośliny bronią się same, owady i zwierzęta pożyteczna zjadają te szkodliwe. Dlatego ważne jest wg mnie zostawienie paru roślin na „pożarcie” mszycom. Wtedy do ogrodu zawitają i biedronki, i zlotooki, i sikorki dla przykładu. U mnie co roku hibiskusy i czarny bez obklejone są mszycą. Po około tygodniu do dwóch mszyce znikają, czyli zostają zjedzone.
Po paru latach ogrodowi wystarczy kompost i wiórki wiosną, nawet i nieregularne podlewanie gnojówkami latem, a opryski przeważnie tylko na rośliny użyteczne, np. pomidory
Miło Małgosiu że zaglądasz ostatnio tacy zabiegani jesteśmy ... Chorwacja piękna to fakt ale Ty nawet w Polsce potrafisz znaleźć perełki
Spotkania szkoda ... ale niedługo chyba u jankosi spotkanie
a z Pastelkami właśnie nie jest tak pięknie jak piszesz ... po cudnym pierwszym kwitnieniu bardzo sie ociagają ... coś im dolega, którąś coś podjada, żółkną liście ... ech
Może i jest nawet ... ale ja wymieszałam glebę ... z tym, że oddaliśmy do analizy próbkę z lepszego i gorszego trawnika (jednak ostatecznie podobne niedobory były na jednym i drugim tylko wyniki nieco się różniły) ale zalecenia otrzymałam jednakowe na cały trawnik
Ach Ania wiem ... tylko muszę się w końcu zmobilizować ... zrobiłam kiedyś dwa czy trzy razy i zaprzestałam ... teraz trzeba zacząć wszystko od nowa ... a Ty wytrwałaś? Widzisz efekty?