Ja mam zatrzęsienie tych bodziszków, całe łany, bo się sprawdza.
Mam w sumie 4 odmiany, żałobny, ten korzeniasty, duży fioletowy i biały.
Znalazłam nazwę tej azalii, to Jack A. Sand.

Z podlewaniem nie mam problemu, mamy zbiornik na deszczówkę plus milion beczek, jak trzeba podlewam i wody nie żałuję Chodzi raczej o to, żeby tych roślin nie zamęczyć, tzn nie sadzić całkowicie wbrew wymaganiom. To by było bez sensu i mało rokujące na przyszłość, jeśli mają się rozrastać, musi im być dobrze. Ja jednak dojeżdżam do ogrodu i wystarczy, że się trzęsę nad pomidorami
Wietlica, zgadza się, lubię ją za ten kolor, taki inny.
Spróbuję pewnie jesienią coś dosadzić, na razie poprawiam glebę pod drzewami, ale fajnie, jak się pojawia jakiś koncept, jest o czym myśleć

Wyglądam go co roku u Ciebie: co za demonstracja urody!

Piękny masz widok z balkonu na ogród.
Piękny ten powojnik na balustradzie.

Piękny jest Twój dojrzały ogród, jak co roku czekam na rodki i azalie.

Ja mam zatrzęsienie tych bodziszków, całe łany, bo się sprawdza.
Mam w sumie 4 odmiany, żałobny, ten korzeniasty, duży fioletowy i biały.
Znalazłam nazwę tej azalii, to Jack A. Sand.

Duży fioletowy, biały jeśli jest na suchym stanowisku

Postaram się zapamiętać azalie
A który bodziszek stoi prosto ? Bo takie potrzebuje właśnie, żeby sue nie kładły

Przecudnie u Ciebie! Jednak dojrzały ogród to jest to, rośliny wyrośnięte i zadbane...
pozdrawiam serdecznie!!!