Przegladam wlasnie twoj watek i czytalam, ze podlewasz tez gnojowka konska Ja tez, ale do tej pory tylko roze. Ile obornika na ile wody dajesz?Tez rozcienczasz 1 do10? Podlewasz tez inne rosliny tym? Ile razy w sezonie? Zarzucilam cie pytaniam i Zostawiam Leonardo

Anda napisał(a)

Tutaj żeby ktoś Cię zaprosił na herbatę do domu, to czasem rok potrzeba albo i dłużej
Polak potrafi, prawda?

No patrz.Ja w Essen mam inne doswiadczenia. Drzwi staly u wielu otworem. Za to tutaj ...tragedia Nawet sasiedzi, ktorzy uwazaja sie za przyjaciol potrafia godziny gadac przed domem.Albo przy plocie. My tu wszystkich sasiadow po przeprowadzce zaprosilismy na wino i kolacje i co?Zadnego zaproszenia z ich strony. Jedynie na sylwestrowe i letnie party garazowe. My home, my castle. Gosci tu sie w domu nie przyjmuje.I powiem ciezko mi troche z tym. Moj maz, Niemiec, pochodzi z Münster, gdzie czegos takiego nie zna. Tam sie wszyscy zapraszaja do domow. A tutaj trzeba jechac do wiekszego miasta by spotkac normalnych ludzi. Mam na szczescie dwie przyjaciolki Polki, w tym jedna tez wyszla za maz za Niemca, i oni mnie tu ratuja, bo inaczej zglupiec idzie

Kamcia napisał(a)

To masz takie szczescie jak ja!!!


Co do Bawarczykow to masz racje - sa bardziej zyczliwi. Ja zawsze mowie, ze to ma zwiazek z pogoda. W Bremie to wiecej chmur niz slonca wiec i twarze niezadowolone.

Dlatego ja zawsze chcialam na poludnie Niemiec ale los tutaj mnie rzucil. A mnie sie zawsze Baden-Baden albo okolice Jeziora Bodenskiego marzyly.

Mieszkam na Bawarii juz ponad 6 lat i widze, ze bardzo zalezy to od tego gdzie sie jest. Roznica 10 km juz ma znaczenia. Mam znajomych Niemcow pod granica Szwajcarska i od lat probuja zostac tam zaakceptowani i niestety nadal sa traktowani jako obcy. Tutaj tez to widze. U mnie w miasteczku ludzie mili, ale na ulicy do domu nie zaprosza. W miasteczku 15 km dalej juz kompletnie inaczej. U mnie to Oberpfalz, podobno tone soli trzeba z nimi zjesc, by nie traktowali cie jak obcego

Ewa a ten trzcinnik to jaki jest? Nie ekspansywny?

gosika67 Gosiu, bardzo sie cni, ale chyba juz blizej niz dalej

Anabuko1, Aniu, ta hortensja to Limelight. Jezowki maja u mnie zyzne podloze i sa dosc plytko posadzone. Nie wiem jaka masz odmiane, ale ja mam te normalne, bezodmianowe Echinacea purpurea i one sa bardzo zywotne

KasiaBawaria, Kasiu, ta gnojowka konska podlewam rzadko, bo nie mam regularnego dostepu do takiego obornika i robie to po prostu na oko Podlewac mozna wszystko. Ja to robilam tylko raz czy dwa w sezonie.

Ta miejscowosc w ktorej mieszkam to wlasnie taka zdystansowana. Podobno nie wszedzie tutaj tak jest. No coz, pecha mam po prostu My home, my castle - masz racje.

Tulucy, Lucjo, te trzcinniki ktore mam na mysli to Overdam albo Karl Foerster. Nie rozlaza sie i rosna w kepach. Dobrze sie czuja, jak nie maja za mokro. Wiosna dostaja troche kompostu i wiorkow rogowych i to wszystko

to może się namyślę na takie cudo...

tulucy napisał(a)

to może się namyślę na takie cudo...

a ja mam super sasiadow. Odwiedzamy sie i w domach ale nie czesto. Mam tu znajomych z Turyngii, z nimi czesciej sie odwiedzamy i jeszcze jedna znajoma bawarska ale nie stad. Dla mnie wystarczajaco, bo i ja nie chce w moim palacu ciaglych odwiedzin hihi tak jak jest jest dobrze. Niedawno moja sasiadka na zebraniu w klubie ogrodnika powiedziala, ze dobrze, ze my we wsi nie mamy obcokrajowcow. Jak sie dwa razy spytalam czy jest pewna, to w koncu wpadla o co mi chodzi i powiedziala, ze ja juz zadomowiona jestem
Zapraszamy sie na urodziny i inne swieta. A wlasciwie to sasiedzi sami sie praszaja, bo o polnocy Stoja pod domem i raban robia no i jak tu takich nie zaprosic hihi niedlugo bedziemy okragle mojego meza swietowac to i u nas bedzie sie dzialo.

Izabelo, masz szczescie, ze Twoj maz juz w tej wsi zasiedzialy