O krecie doczytałam wyżejO maratonie przed świąteczno - świątecznym też....u mnie trwa on cały tydzień bo wcześniej piekę wędliny i chleb chłopakom, potem piekę ciasta chłopakom osobno, a nam osobno, a potem w Wigilię od rana gary, ale w pierwszy dzień Świat zjadamy resztę z Wigilii , a w drugim gotują chłopaki...ja już garów nie tykam, bo padam na twarz...też mnie teraz choróbsko męczy
PORADY STAREJ GOSPODYNI (gotującej świetnie, ale nie lubiącej gotować)
1. początek grudnia - gotuję kapustę, część odkładam na farsz i wigilijną, z reszty robię bigos. Bigos gorący wkładam do słoików, przekręcam do góry dupką i wynoszę z domu. Bigod gotowy.
2. Następnego dnia robię farsz. Siekam część kapusty, gotuję grzyby. Wywar z grzybów do słoików do góry d.... będzie na barszcz. Zawekowany wynoszę z kuchni.
3. Smażę cebulkę, dodaję część grzybów posiekanych. Łączę z posiekaną kapustą. Mam już farsz.
4. Resztę kapusty z nieposiekanymi grzybami i cebulką i suszonymi wędzonymi śliwkami gotuję jako wigilijną kapustę. Do słoików i kolejne danie gotowe.
5. Mięso do pieczenia na święta musi się macerować kilka dni, czy to karkówka, czy udziec indyczy czy inne. Trza je natrzeć, utytłać w bejcy (pełno przepisów na you tube) i może stać 5-7 dni. Kiedy tam Ci potrzeba wrzucasz do piekarnika i po 3 godz. masz gorące pachnące danie.
6. Zakwas na barszcz czerwony robisz 2-3 tyg. przed świętami. Świetnie przechowuje się w lodówce nawet i 2 m-ce. W wigilie rano gotujesz włoszczyznę a właściwie sama się gotuje . Do wywaru wlewasz wywar z grzybów ze słoika dodajesz zakwas buraczany i masz barszcz, że palce lizać.
7. Włoszczyzna na sałatkę jarzynową.
8. Szybkie zimne danie?
Kilkanaście plastrów dobrej szynki. Farsz: jajka + chrzan + majonez. Wkładasz go do szynki i plaster składasz na pół. 20 minut roboty. Możesz to polać galaretą z żelatyny i ładnie przybrać + 10 min.
9. Najgorsze są ciasta tu nie umiem przyspieszyć ani wyprzedzić. Piekę tylko sernik. I niech się cieszą, że nie kupiony. Czasem robię tiramisu - to ekspresowe ciasto i nie trzeba piec.
I w ten oto sposób do gości wychodzisz nieprzemęczona, uśmiechnięta.
Kolejne święta przed nami, może Ci się przyda
U nas miałam pomysł, jak już i moja siostra poszła na swoje, żeby każda z nas (mama i my dwie) po kolei robiły Wigilię i Śniadanie Wielkanocne, a reszta dni świątecznych jakoś tam dopasować. I nawet tak poszło ze 2 razy, ale potem jak mama zachorowała i udało jej się wyzdrowieć, to powiedziała, że dopóki ona jest, to święta są u niej.
Ale staramy się podzielić obowiązkami.
A ja sobie robię dla ułatwienia plan działania, czyli po kolei rozpiskę tego co i kiedy szykuję. Szczegółowo rozpisane. Że jak coś się piecze, to równocześnie coś się sieka. I potem z tą kartką wszystko.
Tak też przebrnęłam przez komunię syna na 60 osób . Z pomocą kucharską mamy, ale dałysmy radę.
Ewy rady dobre.
Ale jak doczytałam twój wpis o tym, co i jak robisz, to podkulilam ogon i skasowalam mój wpis, bo ci nie dorównam w umiejętnościach. Buziak.
Bo ja już taka jestem, że trudno mnie zrozumieć....raz piszę, że mam dość a potem, że dość ale....
Rozdwojenie jaźni....
Wiem, że chciałaś dobrze
Mam trudniej niż inni bo jestem jedynaczką i dlatego czasem mam więcej na głowie.
Myślę, że nie tylko ja byłam zabiegana....Ty pewnie też miałaś sporo obowiązków....jak każda kobieta
Jak chłopak to norma - dwa tygodnie po terminie....ciekawe dlaczego?
Nieeeee....w takim stanie przy garach????
Chociaż ja w ostatnim miesiącu jeszcze meble przesuwałam w pokoju, bo musiało być tak jak sobie wymyśliłam i koniec
A co jeśli pomoc się zbuntuje?
Nie dokładaj niepotrzebnej roboty.
Trzeba to tak obmyślić żeby było ładnie i funkcjonalnie.
Myślę....ale z moją głową to pewnie trochę zajmie.....boli nieziemskosko....jednak myślę i szukam.
Aniu, Sylwia, Ewa, Łucja i Iwonka
A propos dyskusji świąteczno poświątecznej odpowiem wszystkim razem.
Jestem jedynaczką więc działam sama z pomocą mamy, która ze względu na kręgosłup pomaga coraz mniej.
Najpierw zakupy - dwa dni jeżdżenia, stania (1,5 godz po karpia), kilometry na liczniku i w nogach.
Sprzątanie domu - to nie zajmuje mi jednego dnia, ale co najmniej tydzień...samo mycie okien to 3 dni, dom stanowczo za duży, ale teraz już go nie skurczę.
Gotowanie - w sumie to też około tygodnia, bo:
1. najpierw upiekłam około 200 pierniczków - poszły w dwa dni, więc upiekłam kolejne 200 - świąt nie doczekały.
2. zakwas na barszcz - wstawiam 4 dni przed - bo jak postoi dłużej to się psuje - sprawdziłam.
3. bigos - gotuję 2dni, a potem ląduje na zimnym balkonie i "dojrzewa" - świeży jest nie dobry, musi postać ze dwa dni.
4. Kapusta na farsz została z podziału na bigos, więc też była wcześniej....ale pierogi lepię w Wigilię.
5. Moi mężczyźni kochają uszka do barszczu, a tu nie da się nic przyspieszyć.
6. Mięso - u mnie nie jest to typowa pieczeń - są pasztety i uwielbiane przez wszystkich polędwiczki mojego pomysłu...co roku modyfikowane i ulepszane (zawsze musi być wersja ze śliwkami wędzonymi, czosnkiem, przyprawami, zawinięta w cieniutkie plasterki wędzonego boczku i tak upieczona).
7.Ryby - tu jest podział na zimne i ciepłe.
Śledzie są zawsze na co najmniej 3 sposoby, korzenne do słoiczka robię wcześniej żeby nabrały smaku, reszta na świeżo.
Ryby na ciepło to już inna bajka - bo co roku jest to niespodzianka, nigdy nie powtarzam tych samych przepisów....tylko karp jest tradycyjny, bo eM taki lubi. W tym roku były roladki z dorsza w pesto z czerwonym sosem, łosoś ze szpinakiem i suszonymi pomidorami....a i ryba po grecku oczywiście.
8. Acha jeszcze galaretka z kurczaka była wcześniej robiona.
9. Ciasta - ukochany makowiec piekę w nocy jak już pisałam, bo świeżutkie ciasto drożdżowe jest najlepsze na świecie. Tu nie da się przyspieszyć.
Poza tym były jeszcze 2 inne ciasta.
Po świętach goście wychodzą ode mnie z torbą jedzenia i tak się kończy uczta świąteczna.
Nikt nic nie przynosi oprócz prezentów, bo tak się składa, że to słabo gotujący goście...ot pech.