Mnie w rym roku, to jakby 3. ręka wyrosła, tyle pomocy zestrony starszej córki było i jednak inaczej, gdy robimy wigilię tylko dla nas, choć to i tak dużo, jak w tym roku w porównaniu z ubiegłym, gdy gościliśmy moją mamę, brata z żoną i trójką, siostrę z mężem i synem. Być może to pycha, ale najlepiej robię wszystko sama

no mąż mięsa powędzi, pokroi co tam trzeba na sałatkę.
Najbardziej jednak pomocny, gdy czterolatka z dość poważnymi zaburzeniami rozwojowymi zaopiekuje zdala od przygotowań.
I choć zwykle się narobię, to te słowa uznania, jak to co nagotuję smakuje, miło łechce ego.
Zgodzę się z Anią (Makao) faceci są wyuczalni, nie mogę się nadziwić jak mój Mąż się zmienił, ożenił się jako 30. latek któremu wszystko mamusia i siostra pod nos podtykały. Kilka leżących ciąż i zupełnie inny, aczkolwiek zawsze z ulgą oddajr mi kuchnię a ja z radością wracam do tych obowiązków.