Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Maanam uwielbiam. Krakowski spleen to mój najbardziej ulubiony kawałek.

Mnie ciężko chyba wskazać jeden ten najbardziej ulubiony...

Amsonia i u mnie rośnie na suchym. Nawet dokupiłam w tym roku bo fajna.
Ale muzycznie tutaj, z przyjemńoscią posłuchałam

Też lubię amsonię i właśnie do mnie jadą dodatkowe sztuki.

tulucy napisał(a)

Mnie ciężko chyba wskazać jeden ten najbardziej ulubiony...

W moim życiu silnie odbił się album "O!" Zainspirowana zdjęciem Kory na okładce, ścięłam się na bardzo krótkiego jeżyka. Trzeba było potem przez miesiąc chodzić w kapeluszu. Moja czaszka nie miała tak idealnego kształtu jak pierwowzór. Ten miesięczny jeżyk był akuratny. I pozostał ze mną na dłużej. Tak jak i sentyment do piosenek Maanamu.
Ale mój muzyczny nr 1 polskiej muzyki to pierwszy LP Klausa Mittfocha, a potem Lech Janerka już bez Klausa. Nr 2 to Wojtek Waglewski.

jolanka napisał(a)

Amsonia i u mnie rośnie na suchym. Nawet dokupiłam w tym roku bo fajna.
Ale muzycznie tutaj, z przyjemńoscią posłuchałam

Muzyki zawsze dobrze posłuchać.

Helen napisał(a)

Też lubię amsonię i właśnie do mnie jadą dodatkowe sztuki.

Dla kolejnych u mnie już brak miejsca. Zeszłoroczny "pustostan" zajęły rdesty.



A dzisiaj puste miejsca po tulipanach, które wyginęły na cypelku, zajęły orliki.







Stanu minimalizacji ilości gatunków, to raczej nie osiągnę.


Uparte tulipki.

Prace ogrodowe udało się uskutecznić przez dwie godziny. Tradycyjnie po południu lunęło i padało do wieczora.

Podłubałam trochę w warzywniku. Do odświeżenia została część kancików.
Ładnie kwitną truskawki.



Okazale wygląda czosnek, przyrastają selery i pory. Czekam na bezdeszczowy dzień, żeby te drugie obsypać.





Masy nabiera brukselka.



Bób wygląda nieźle, groszek nieco gorzej, a szpinak można już podskubywać.







Zaczęły kiełkować dynie, cukinie dosiałam na wszelki wypadek. Najwyżej usunę nadmiarowe siewki. Jutro opalikuję groszek.

Dobrze, że przy okazji przewlekłych opadów deszczu dodatkowo wieje. Wilgoć dosyć szybko obsycha. Mam na pocieszenie inne plusy takiej aury.

W zakątku brzozowym panoszy się wilczomlecz sosenka. Derenie korzystają z opadów.



Ostre słońce nie przypala klonika pensylwańskiego.



Pięknie rosną kaliny.



Rabaty błyskawicznie się wypełniają. Rośliny nie muszą konkurować o wodę.



Trawa jest soczyście zielona.



A moje dzieci specjalnej troski, czyli hakonki, nabrały na tyle masy, że mogłam je podzielić.

Z aktualności:
Można już skromnie podjadać jagody kamczackie.
Kwitnienie zaczynają krzewuszki Purpurea nana.



Zapączkowała się lawenda i irysy syberyjskie.





Kwitnie zawciąg nadmorski.


Żurawka krwista wypuściła kwiatostany.



Rodgersja zagarnia coraz więcej przestrzeni.



We frontowych zakamarkach zakwitła Nowa zembla.



Nowa pergola nie będzie miała udanego debiutu. Róże pnące potraciły praktycznie główne pędy (przemarzły) i trzeba czekać na rozrost nowych.

Haniu, właśnie mi przypomniałaś, ze w tym roku zapomniałam zasiać cukinii Może jeszcze dzisiaj uda mi się gdzieś podjechać po nasionka. Może jeszcze nic straconego