Znacznie się ochłodziło. Rano trochę popadało. Pierwsze koszenie trawnika za nami.
Kolejne róże dostały dopalacz z końskiej qpy.
Ogród powolutku się wypełnia.
Rok temu modernizowałam rabatę wzdłuż wjazdu do garażu. Bardzo trudna miejscówka, bo cień rzuca dom i sąsiadowe tuje. Do ostatecznego efektu jeszcze sporo brakuje. Czekam aż tuje przerosną ogrodzenie, a trzmielina przykryje murek. Cały rok coś się tam dzieje i o to mi chodziło.
Zimozielony front tworzy już zwartą przesłonę od drogi. Słup energetyczny stojący na przeciwległej działce ładnie się za nią chowa.
W warzywniku ucieszył mnie groszek cukrowy, a na podokiennej tworząca się rzeczka szafirków.
Na długiej prostej pojawiają się różne odcienie zieleni.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz