Marta, nie doczytałam wszystkiego, ale i tak, co zobaczyłam na zdjęciach, to mnie zatchnęło!
I o jakim braku butów Ty mówisz , „szewcu”...? Ot, kokietka dziewczynka... (wiem, co mówię, bom widziała). Ogród bajecznie piękny!!!!!! Tylko ta dokumentacja z ubiegłorocznej wiosny mnie załamała. No serce pęka! Miejmy nadzieję, że w tym roku nas to ominie.
Zaintrygowały mnie bardzo Twoje sprawozdania kuchenne – przetwory i inne pyszności, ale
„pasztet obowiązkowo z cząbrem i lawendą”..? Hm... Nie umiem sobie wyobrazić, jakim to smakiem skutkuje. A jak spróbuję tak zrobić i nie będą jedli?
Jeszcze linków nie oglądałam... Coś dziś oczy mnie pieką. Ale nadrobię...

Jeszcze poszukam scewoli, poczytam o niej, bo nie znam, a cudo!
Do następnej wizyty!