Oojjjjjj...dawno u Ciebie Aniu nie byłam i wcale a wcale mi się to nie podoba....O comte de cha.....cośtam poczytałam ,ale nazwa już mi zwiała..choć wiem ,że długo ładna i kolor ma taki , za którym się ogladam..coraz trudnej mi podjac decyzję co do róży...echhhh..urocze Młode Pokolenie ujrzałam w cudaśnych kulkach nie wiedziłam na czym/ kim skupić uwagę jeszcze chcę się do lotosa cofnać , no i chyba się cieszę ,że masz zlecenia w sumie..trza za cuś żyć a coraz częściej przekonuję się ,że to nie taka oczywista oczywistość
Bardzo chciałam Cię odwiedzić w te wakacje, ale zdarzyło się tak,že nie dałam rady...smutno mi z tego powodu..mam nadzieję ,że za rok się uda
Ściskam moooocno Pani Babciu
Gierczusia - Comte de coś tam.. do małego ogrodu nie bardzo.. krótko kwitnie, długa przerwa w tłoczeniu.... drugi raz bym jej nie kupiła. Ale pachnie bosko
Odwiedzisz w innym terminie.. życie nie zawsze jest takie jak byśmy chcieli///
Zlecenia fajnie, tylko niefajne inne rzeczy z tym związane... na przyjemności z tego nie zostanie.. ale lepsze to niż nic.. jakoś trzeba kolebotać do kresu wszystkich problemów..
Ewa pokazuje jesień, żółte trawy i brązowe, przekwitnięte chabazie, Ty klony przebarwione, no nie! Dziewczyny, jest pełnia pięnego lata, od piątku znowu upały, kudy tam jeszcze do przebarwionej jesieni.