Dzisiaj od rana walczyłam z chwastami w warzywniku. Gdyby były to wielkie chwaściska to byłabym szczęśliwa. Najgorsze to to, że to cholerstwo maleńkie ale w ilościach hurtowych a mianowicie gwiazdnica pospolita oraz szczawik różkowaty (ale się wyedukowałam

). To jest dosłownie dłubanie w ziemi - najgorsze między rosnące warzywa np. pietruszkę, koper itp.
Pieląc koło sałaty wpadłam na pewien pomysł. A mianowicie posiana sałata (nie pamiętam nazwy - w każdym razie nie głowiasta - chyba dębnolistna) bardzo się rozrosła i część liści zewnętrznych leżała na ziemi i zaczęła przygniwać.
Z małych niepotrzebnych doniczek wycięłam dno i przecięłam je z boku i taki pierścień nałożyłam u nasady sałaty. Wcześniej oberwałam brzydkie liście. Teraz sałaty stoją sztywno jak panny w gorsetach

Myślę, że takie gorseciki można byłoby założyć od razu gdy sałatki są jeszcze całkiem małe. Chyba muszę to wypróbować w następnym roku
Krótka relacja fotkowa
Wyglądają jakby rosły w doniczkach
A teraz chwila na kawę i lody od Argasia