Kasiu, niestety inne tematy niż ogrodowe zaprzątają moją głowę. Egzaminy dziecia i szukanie dla niego szkoły, bałagan w robocie, pomysły rodzicielki robione moimi rękami akurat w czasie, gdy Młody potrzebuje po prostu mojego bycia obok niego i wsparcia. Resetuję głowę jak mogę bo paruję.
Ogrodowo niewiele się dzieje. Jest tak kompletnie sucho, że jakiekolwiek przetasowania mogą być z założenia nieudane. 2 dni siedziałam w rabatach a eM stwierdził, że zmian nie widzi

Teraz trochę popadało więc może w sobotę coś zrobię bo w niedzielę wyjeżdżam. A potem znowu, tym razem na dłużej. Obie podróże służbowe ale uda mi się coś dla siebie uszczknąć bo wakacje na razie zawieszone na kołku. Dopóki papierów do szkoły nie złożymy. Moje dziecko jest dotknięte efektem "cudownych" zmian i jego szanse na dostanie się do tej szkoły co chce są znikome. A jest to zwykłe technikum. Dwa roczniki w jednym plus specjalne prawa dla dzieci z Ukrainy bez dodatkowego wcześniejszego wsparcia oświaty. Przecież za szkoły odpowiadają samorządy, niech oni się martwią, szczególnie tu w Warszawie i okolicach. Zaczynam marzyć, aby dostał się gdziekolwiek w pierwszym naborze. Przeraża mnie, co będzie dalej.
Ogrodowo - kwitną róże, zaczynają dopiero pokaz. Jeszcze nieśmiało, oprócz rabaty kuchennej bo ta szaleje.
Kupiłam 6 nowych krzaczków w tym Raphsody in blue, Gabriela Oaka i Brother Cadfael. Zdjęcia telefonem bo niestety na aparat u siebie czasu brak. Wolę delektować się na żywo w tych nielicznych chwilach rano przy kawie.