Miało popadać i lipa. Nic nie popadało. Niedawno skończyłam podlewać. I siedzę na fotelu a jeszcze robota mnie w domu czeka...ale nie chce mi się ruszać... w sumie po co...
Wczoraj dosyć intensywna niedziela była. Pomalowałam kawał płotu bo już kolor stracił i brzydkie zacieki były. Zmobilizowałam się i za kratkami też maznęłam. Powiem szczerze to już wyższa sztuka akrobacji była. Obcięłam część tulipanów za domem. Dziś muszę z koła exotiki wyciąć ale tak mi ich szkoda, że odwlekam tą chwilę. Poszerzyłam minimalnie różankę i zrobiłam zaoblenie rabaty z krokusami. Chcę tam żurawki Southern Comfort posadzić bo bardzo mi się podoba ich kolor. A krokusy będą pomiędzy nimi. Płyty leżą i czekają na obkopanie. Ale lenia już dostałam. Jeszcze tuje mi tylko zostały do przycięcia i otrzepania. I mniszka z trawnika trzeba eksmitować bo już kwitną. W sumie źle nie jest. Prawie się obrobiłam.
Po zimie kiepska była. Czytałam u niej o tym. U mnie ładna jest choć czterech liter teraz nie urywa. Mocno cięłam. Ale w tym roku wszystkie przymarzły. W krokusach to nie będzie mi przeszkadzać.
No ładnie pracusiu . W ten upał malowałaś?
Ja miałam kopać i sadzić ale postanowiliśmy pobawić się wodą - umyliśmy taras i wyszorowaliśmy jakieś tajemnicze zacieki na elewacji przy drzwiach wejściowych. A potem szybciorem zakupiliśmy dwie dodatkowe tuje i zdążyliśmy je posadzić przed burzą, która bardziej pogrzmiała niż polała.
Padało u Ciebie wieczorem?