Hej dziewczyny wróciłam z urlopu i wtrącam się rozmowy
Angela, Ty chyba masz wodę z wodociągu więc nie powinnaś mieć tego problemu co my z Kwartecikiem. My mamy wodę że studni głębinowej a ona ma dużą zawartość związków mineralnych. To one powodują kamień i osad wokół otworów w linii. Po prostu zmniejszaja średnicę tych działek a z czasem zarabiają całkowicie. Stąd pomysł z kwasem żeby to dziadostwo rozpuscic
Mój mąż wypoczął na urlopie ale pomysłu nadal nie ma jak wprowadzić to ustrojstwo do linii kroplującej...
Ania Kwartet masz już opatentowany ten sposób?
A patrzyłaś w necie? Na stronach Barcikowskich jest lekko różowy. Może to zależy od warunków glebowych i nie ma co wpadać w panikę. A ja za szybko go skreśliłam?
Na stronach Zielonych Progów w tej fazie bardzo wczesnej też można się doszukać różowej poświaty.
czytam wasze wpisy o liniach kroplujących i zaczynam się zastanawiać, czy w moim ogrodzie jednak nie zrezygnować z ich założenia. Do tematu powoli się przybieram po tak upalnym lecie ale widzę, że to bardziej skomplikowane niż by się wydawało na początku. Na razie największy problem mam z wysychającym trawnikiem ale jak drzewa podrosną to trawnik trochę więcej cienia rozproszonego dostanie. Tylko wtedy drzewa wyciągną więcej wody z rabat i tam może być problem większy. Niby nie muszę aż tak dużo podlewać, nawet w upały było to raz na 2-3 dni ale dobre zlanie ogrodu zajmuje mi od 1 do 2 godzin. Z drugiej strony przy wyjazdach wolałabym mieć pewność a nie liczyć na teścia. Temat wcale nie łatwy...