Internet, fakt. Ale gdyby nie on, nie byłoby tego forum i tylu wspaniałych znajomości. I takiej możliwości wymiany doświadczeń.
Wiesz, dziewczyny przesadzają ciągle jak je przyciśnie. Ja też się zastanawiam czy klonika teraz nie przesadzić. Jakoś mi się nie chce czekać do jesieni. Choć rozsądek nakazuje.
W temacie naszych matek się nie wypowiem, bo od dawna usiłuję zgłębić tajemnicę jak bez zmywarek, pralek, samochodu, wszystkich robotów, najczęściej bez pomocy męża, ale za to z kartkami i kolejkami, pracą (nawet jeśli tylko 8h) udawało im się wszystko ogarnąć, a jeszcze mieć czas na wódkę u sąsiadów (drinków chyba wtedy się nie pijało ) - no i do dzisiaj tej tajemnicy nie zgłębiłam
Ale w temacie przesadzania, to mówcie, mówcie - ja przesadzaniu niechętna, ale pewne konieczności widzę w ramach porządkowania trzyletnich zakupów kompulsywnych i czekanie do jesieni mi się nie uśmiecha
Hihi
Dziewczyny ... no nie wiem jak to napisać, żeby nikogo nie obrazić...
Zacznę może absurdalnie.
Piłka nożna to taki sport, w którym grupa milionerów biega za piłką, a inni się temu przyglądają.
A tutaj na forum, grupa kobiet/ogrodniczek poświęca swój czas, którego nie ma, na pracę w ogrodzie, pisanie na forum i komunikowanie, że nie mamy czasu.
Chyba my go jednak mamy...
Nie było bezpieczniej. Ale dzieci były bardziej samodzielne.
Jak byłam w 6 klasie podstawówki, a moja siostra w 4 przeprowadziliśmy się z jednego końca Warszawy na drugi. Przez pół roku dojeżdżałyśmy i wracałyśmy same do szkoły. Po szkole miałyśmy jeszcze zajęcia dodatkowe/religię. Ja i moja siostra wracałyśmy same oddzielnie do domu.
Gdy moje dzieci były w tym wieku to były wszędzie dowożone. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby same jeździły na drugi koniec Warszawy.
I nie wynika to moim zdaniem z tego, że kiedyś było bezpieczniej.
Anula, już możesz się gryźć w język, że z dobrego serca to pytanie zadałaś
Do przesadzenia mam WSZYSTKO - no może poza brzozami i sosnami
Ale pretensje mam wyłącznie do siebie bo jak się trzy lata kupuje wszystko co popadnie i sadzi na podobnym patencie, nie mając pojęcia o zielsku, o tym co jak rośnie, jak wygląda, jak szybko i w ogóle - no to jest jak jest
Ale i tak jestem z siebie dumna, że w tym sezonie coś na kształt "rabat" wytyczyłam i kopię, kopię, kopię
EDIT: Wy już śpicie, a ja w ferworze pracy twórczej Ale głowa pracuje i myśli o tej porze najmądrzejsze Więc dochodzę do wniosku, że rację ma Sylwia mówiąc, że "tempo życia się zmieniło" - to jest najlepsze podsumowanie tej dyskusji kiedyś się żyło tu i teraz oraz korespondencyjnie - pisało list, czekało na odpowiedź, odpisywało, tygodnie leciały... W między czasie był czas na rzeczywistość i jej ogarnięcie, nikt niczego nie wymagał "teraz, zaraz, now"... Teraz mamy smsy, maile, fora - dziś pytanie, dziś odpowiedź, a to mnoży kolejne pytania, kolejne odpowiedzi, wszystko się kręci szybciej, dużo szybciej, ale też zabiera więcej czasu I faktycznie trzeba wiele wysiłku żeby się zatrzymać, rozejrzeć i zobaczyć to co ważne...