Dziewczyny, cieszę się, że w moim wątku taka gorąca dyskusja, wymiana zdań ma miejsce

.
Pokuszę się o podsumowanie:
-> zaczęło się od pytania jak zaradzić na korzenie po krzewach w miejscu gdzie ma stać kompostownik, żeby nie wrastały od dołu w kompost. Rada Hani/Gruszki: miejsce to ponakłuwać prętem i wlać 20%-owy roztwór mocznika. Stosujemy również na karpy korzeniowe po drzewach, których chcemy się pozbyć.
-> kompostownik najlepiej ustawić na gołej ziemi. Ustawienie na siatce odradza Asia/Makadamia - zaczepia widłami o siatkę, co powoduje w pełni uzasadnioną irytację

. Łucja co prawda ma wątpliwości czy mając kompostownik na gołej ziemi wybiera jeszcze kompost czy już wkopuje się pod powierzchnię ziemi, ale to jest raczej do ogarnięcia

. Renia/Kokesz ma na spodzie drewniane deski z prześwitami co wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Mrokasia rozważa ustawienie na żwirku, co z pewnością nie jest dobrym pomysłem z uwagi na fakt, że żwirek przemiesza jej się z kompostem i rozdzielenie tego irytacja gwarantowana
-> co do siatki może okazać się konieczna, jeżeli posiadamy kreta: dla niego kompostownik z dżdżownicami to fantastyczna wyżerka, wtedy siatka na dnie jest dla niego skuteczną barierą chroniącą naszą darmową siłę roboczą pracującą w kompostowniku

.
-> kompostowniki otwarte paletowe, drewniane (bardzo ładny pokazała Kasia/Bawarka na stronie 816

) i plastikowe. Ja miałam i będę miała plastikowe - niestety umiejętności techniczne mojego eMa są moooocno poniżej średniej krajowej i na taki piękny drewniany nie mam co liczyć. To znaczy on deklaruje, że no zrobiłby, ale wiecie jak to jest: jak facet mówi, że coś zrobi to on to zrobi i nie należy mu o tym co pół roku przypominać

. Tak więc ten, no.... Miałam plastikowy i nie narzekam, kompost się wytworzył. Pozostaje dyskusyjna kwestia estetyki plastiku: no cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Posiadanie własnego kompostu stawiam w tym przypadku ponad estetykę

. Zoja ma plastikowy i jest w pełni usatysfakcjonowana tworzącą się w nim materią kompostową
-> dżdżownice: generalnie powinny same trafić do takiej smakowitej stołówki, ale jeżeli mają problem z jej namierzeniem możemy je tam przesiedlić. Dżdżownice mamy w dwóch rodzajach: kupowane arystokratki czyli dżdżownice kalifornijskie i nasze zwykłe plebejskie, co to je można za darmochę wszędzie nazbierać

. Kalifonijki, mimo że arystokratki, nie opitalają się i przerabiają kompost sumiennie wędrując stopniowo od dolnych warstw do górnych. Renia/Kokesz dla pewności, żeby jej kalifornijki zimę przeżyły zafundowała im luksusowe warunki hotelowe w wiaderku w piwnicy

. Ponoć żyją

.
O dżdżownicach kalifornijskich mamy wątek na O., jeszcze nie czytałam:
https://www.ogrodowisko.pl/watek/2640-dzdzownice-kalifornijskie
-> przyspieszacze kompostowania (kupowane mikroorganizmy): jak zauważyła Agata z Tajemniczego ogrodu jeżeli posiadamy w kompostoniku dżdżownice (obojętnie czy arystokratki, czy też plebejskie) nie należy stosować kupowanych przyspieszaczy. Też o tym kiedyś czytałam. Ja stosuję kupowane przyspieszacze, być może z tego powodu nie zauważyłam w moim kompoście dżdżownic. Jako przyspieszacz można stosować mocznik (roztwór 5%) i azofoskę.
-> co dodajemy oprócz odpadków roślinnych (roślinne odpadki kuchenne, chwasty, liście itp.): tekturę (uwielbiają ją dżdżownice) w postaci rolek po ręcznikach kuchennych, rolek po papierze toaletowym, wytłoczek po jajkach (ja zdzieram papierowe naklejki z kolorowym nadrukiem), ręczników papierowych. Można dodawać fusy z kawy, herbaty, słomę, zrębki, skorupki jajek. Odnośnie chwastów pamiętamy, aby nie były w fazie z nasionami, bo wyrosną nam tam gdzie uzyskany kompost zastosujemy, a tego chyba nie chcemy

.
-> obornik: bardzo dobrze robi dodawanie do tworzącego się kompostu obornika
-> świeża skoszona trawa: można, ale nie za dużo, bo zrobi nam się brejowata kiszonka a nie kompost (ten błąd popełniła prawdopodobnie Paula). Najlepiej taką skoszoną trawę najpierw gdzieś rozłożyć celem przesuszenia a potem dodać do kompostu. Skoszoną trawę można też stosować jako ściółkę na rabatach.
-> nie dajemy odpadków zwierzęcych (poza wspomnianym wcześniej obornikiem)
-> nie poruszona tu, ale dyskutowana swego czasu w innym wątku sprawa obierek ziemniaczanych. Piszę, bo są sprzeczne meldunki. Jedni dają i twierdzą, że bardzo dobrze się kompostują. Inni piszą, żeby nie dawać, bo później pyry na rabatach rosną. Do tej pory nie dawałam obierek, więc z autopsji nie wiem. W tym roku trochę dorzuciłam, na efekt trzeba będzie poczekać

.
Uuuufff, nie wiem czy kiedykolwiek napisałam tak duży post. Mam nadzieję, że ujęłam wszystko o czym przetoczyła się dyskusja na ośmiu stronach

.