Przygodę tulipanową zaczęłam dopiero w tamtym roku. Wcześniej prawie ich nie miałam, oprócz kilku sztuk czerwonych, które kwitły co roku bez wykopywania.
W tamtym roku nasadziłam jesienią po prostu do ziemi, zastanawiałam się nad koszykami ale za dużo miejsca by mi zajmowały. Na wiosnę zakwitły więc nornice ich albo nie zdążyły skonsumować albo nie były zainteresowane
Teraz też będę dosadzać bez koszyków, co ma być to będzie wszystkich chyba nie zjedzą.
Na tej rabacie gdzie najbardziej ryją mam posadzone hiacynty i ich nie ruszają, cebulki krokusów tylko przekopują, co jakiś czas znajduje je na wierzchu, podobno nornice odstrasza korona cesarska ale nie moje, spokojnie sobie kopią koło niej
To będziemy miały podobne tulipanki czekam jeszcze na lidela oni mają większy wybór.
Te kupiłam do domu a na wieś jeszcze muszę kupić, tylko tam to takie jaskrawe czerwone, żółte żeby z daleka widać było Po zimie takie energetyczne kolory to cieszą.
Zdrowe podejście do tematu ja też w sumie nie miałam nigdy dużo tulipanów w ogrodzie, dopiero trzy lata temu jakos zachorowałam na nie a tak to tradycyjnie czerwone, które jeszcze moja babcia 30 lat temu sadziła
Ania a co to za granulki na nornice i przede wszystkim czy nie są trujące dla psów ????? Już dawno bym jakieś anty nornice chemiczne zastosowała tylko boję się o psy
Zjedzone tulipany przeszyję , zdechniete psy na pewno nie.
Wiadomości na ogrodowisku szybko się rozchodzą i wygląda na to że docierają do niepowołanych uszu czyt. eM
A za skalniaczek dziękuje to chyba jedna rabata, która z której jestem zadowolona przy reszcie w ciągle grzebie a efekty takie sobie, żeby nie powiedzieć że na niektórych beznadziejne