No to jestem zdolniacha, bo mimo, że mi łopatologicznie wyłożyłaś kawę na ławę to i tak mi nie wychodzi. Więc jeszcze raz, ale teraz przeliteruj mi proszę, dużymi, drukowanymi literami, bardzo powoli i trzy razy

.
Bo ja robię tak:
Piszę sobie, piszę i powoli zwalniam pisanie (zaczynam intensywniej myśleć, zwoje mózgowe rozżarzone do białości, para w wyniku wielkiego wysiłku i wzrostu ciśnienia śródczaszkowego uszami wychodzi) bo dochodzę do sedna czyli chcę podlinkować.
Klikam w to zielone cóś (planetka) wyskakuje jakaś chińszczyzna z zaznaczonym
link text, w to miejsce wklejam adres strony, sprawdzam, czy jakieś http:// na końcu się nie zawieruszyło (nic takiego nie dostrzegam) i zadowolona z siebie jak chiński budda myślę, że mam sprawę załatwioną, a tu zonk
edit: dotarło do zwojów mózgowych, udało się