Basiu, tak to już chyba jest- jak idę do łódzkich lasów, to też tylko podgrzybki i maślaki znajduję
Kasiu, dżdżownice tak mnie uradowały, że śmiałam się do nich jak łysy do grzebienia...czy jak głupi do sera?
Monka mój też ma 4 w-f, to chyba norma jest w IV klasie? Mojemu to nie przeszkadza, rzekłabym, że wręcz odwrotnie

Na szczęście oprócz strasznych ciągotek do multimediów ma tez ciągoty do sportu
AniuCh (jeszcze nie dotarłam do Twojego wątku, ale też go starałam się śledzić na bieżąco podczas nieobecności swej

) Mój ma obowiązkowe szachy w domu

W szkole ma już za dużo tych zajęć dodatkowych, w zasadzie to przestałam ogarniać, ale na pewno SKS, zajęcia z gliny, fortepian (tu uwaga- sam chciał

), oprócz tego tyle kółek do wyboru, że wczoraj przyszedł z jakiegoś z błaganiem, żeby go wypisać (jeszcze nie zakumał, ze nie są obowiązkowe

). Wydedukowałam z jego przekazu, że był na teatralnym

On- antytalent polonistyczny
Bogdziu, mam taką nadzieję, obyś miała rację. Przeszkadza mi tylko rotacja nauczycieli, bo są to głównie kobiety w młodym/średnim wieku i zdarza się im zachodzić w ciążę (nie chcę wyjść na seksistkę i dodatkowo homofoba, ale odnoszą wrażenia, ze w naszej szkole miłość kwitnie pełną parą

)
Toszka, no przyznam, że to, co piszesz mnie przeraża- nikt nad tym nie czuwa?! Masakra! Że przeskok mentalny ogromny, to wiem. Jest dzwonek. Są oceny. Jedna Pani nie prowadzi już matematyki, polskiego przyrody, historii i geografii (elementów). To już jest wystarczającym szokiem.
Brzozy- tak wygląda obecnie moja półka. Daję sobie dwie łapy uciąć, że najlepiej będą pasowała w miejscu największego skupiska lawend, druga w miejscu róży, a trzecia między magnolią i różą

I nie wiem, co z tym fantem zrobić- tzn. z roślinami, które teraz tam rosną.
Romcia, obecnie jak wchodze na czyjś wątek i widze mniej niż 30 stron do nadrobienia, to też mam radość wielką

Brzozy chcę kupić i wsadzić, tylko bojam się, że deszcze mi nie pozwolą. I stan półki, który określiłabym jako "krytycznie zaroślinowany"
Alis, ja mam siostrę nauczycielkę polskiego i bratową nauczycielką matematyki. Po kilku latach nauczyłam się, żeby w domu z nimi na ten temat nie prowadzić dyskusji, bo nie ma szans na konsensus
Mircia super! też bym chciała, żeby mi dziecko ogarnęło chociaż jeden język bardzo dobrze. Tymczasem przez rotacyjną ciążę Pań od angielskiego zauważyłam, że angielski obecny przecież w życiu codziennym (choćby piosenki, filmy) ma słabiej opanowany przy 5h/tygodniowo od zerówki, niż hiszpański, którego od zerówki ma 2h/tygodniowo. Tyle, że pani od hiszpańskiego w życiu godziny lekcyjnej nie opuściła.
Agatko koźlaki już zbierałam pod brzozami z tyłu domu- dopóki tam nie zaczęłam ryć i kopać

Obecnie koźlaków zero
Absolutnie jestem zdania, że szkoła wiejska nie musi oznaczać- ba! zazwyczaj nie oznacza, ze poziom jest niższy, niż w tej "z miasta". Często w wiejskiej szkole jest mniej dzieci w klasach, dużo lepsza atmosfera, która przekłada się na samopoczuce dzieciaków i relację z rówieśnikami i nauczycielami.