Makusia napisał(a)

Da się je uratować? ??

Nic im nie jest Brzozy to pijaki. W czasie suszy ratują się zrzuceniem liści. Ty też się negliżujesz podczas upałów.
Wersja ekonomiczna: zostawić jak jest i czekać dżdżu.
Wersja nieekonomiczna- codziennie podlewać.

Toszka to nawet podczas deszczu podlewa

pewnie, że podlewam, bo w trakcie suszy deszcz bywa złudny Potrafi zmoczyć tylko 2cm, a pod spodem dalej suuuuuchooo. Ale za to podlewanie podczas deszczu lub tuż po nim powoduje lepsze wchłanianie wody

Nawet Szefowa pisała aby być czujnym podczas/po deszczu, bo podobno dobry ogrodnik i w deszczu leje Czasem pokapie tak jak Iwonka mówi i roślinom nie wystarczy.

Ufff....podlewam. Węża na minimalny strumień nastawiłam i ciurka się trzecią godzinę. ..oby pomogło, bo się zapłaczę...

Brzozy mają płytki system korzeniowy, na długotrwałą suszę reagują prawidłowo. U Ewy Pszczelarni w ubiegłym roku zrzuciły liście w lipcu. Gdzieś wyczytałam, że brzoza potrafi wypić 200 l wody na dobę. Dlatego niewiele roślin daje radę pod nimi bez nawadniania.

brzoza dziennie wyparowuje przez liście 400litrów, czyli o wiele więcej musi wypić... no pijaństwo nieprzyzwoite

Dobrze, że bezprocentowe

z soku brzozowego pewnie niezły napitek mozna by zrobić

Dziewczyny dziękuje za odzew!
Mam nadzieję, że uda się je uratować.

U mnie dzisiaj żar nieprzyzwoity. W dodatku jestem przeziębiona-w czerwcu!!! Jesten normalnie "pociągająca"

Mimo, że forma kiepska, to usiedzieć na miejscu nie mogłam. Zrobiłam dżem truskawkowy, no i przyjechał Pan z obornikiem końskim

Powiedz mi Toszka, ze teraz jest za grubo, to mój gil sięgnie mi do pasa chyba

Starczyło na wszystkie nowe zdarte z trawy rabaty.

Na tygodniu reszta smakołyków plus przekopanie tego wszystkiego...brrr...