O dobrze że weszłam do Ciebie idę zaraz ratować swego rodka jeden coś mi zaczyna chorować .Ja kiedyś ratowałam sosnę po pęknięciu przy wiosennym mrozie .pękło potężne drzewo na ok 1,5 metra od ziemi w górę i wgłębienie miało u podstawy ok 4 cm.W ranę smarowałam czym się dało kilka dni i p grzybom i robalom a żeby soki nie ciekły to i silikon wpychałam głęboko żeby nie ciekły soki .Uratowałam ale trwało to ze 2 lata.

Ale zakwasić glebę i podlać miksturą, myślę, że można wcześniej. 2 tygodnie to dość sporo czasu.

Zawitko, to dobra pociecha dla mnie. Mam nadzieję, że i mnie się uda.

Kasiu napisalam tez do Mazana jak zobaczylam ze jest i jesz ze tej Twojej Wejmutki dokladnie zobaczylam. Polalam bo zobacz nizej zaraz pokaze bo sa na telefonie foty przeskakuje z tabletu na telefon i to trwa szukanie.

Popryskalam dzisiaj topsinem tego rodka zobaczymy co Mazan powie.





Widzisz ma takie czerniejące pąki kwiatowe. Szkoda taki ładny był będę ratować. Już jednego drapaka uratowałam z fytoftorozy. W zeszłym roku przygielam jednego pedagogika może puści korzenie.