Pojechałam na 4 dni na narty. Od dwoch dni nic nie jeżdzę, bo wcozraj napadalo 35 cm i mgła . Dzisiaj nadal pada (tylko 10 cm) ale niemal wszystko zamkniete bo zagrozenie lawinowe i co chwile wybuchy jak na wojnie, coby snieg z gory zszedł.
Nie mniej jednak mózg mi sie powoli resetuje.
My byliśmy w zeszłym tygodniu, wiedzieliśmy że pogoda do niczego, ale reset czasami potrzebny..dla umysłu.... i nie ważne, że dało się śmigać na jednej kanapie (której najbardziej nie lubimy), drugi dzień w deszczu i mgle.. Chodzi o ten reset.. A tego napadanego śniegu to Wam zazdroszczę.. nawet mgła by nie przeszkadzała..
Jutro idę na maraton fitnessowy do swojego domu kultury, wiec nici z nart... i nici z ogrodu.. nici z pracy... Reset musi być.. I też resetuj się... myślę, ze też tak by powiedziała Ci mama..
Te jedyne wystartowały, a reszta to pojedyncze tu i tam.. i nawet iryski w tym roku strajkują.. były zawsze z krokusami, a tym razem nawet kiełków nie widać
Idę spać, bo jutro maraton... co mi odbiło się zapisywać..