Aniu, czytałam Twój wpis, prawdopodobnie u Łukasza, że masz problem ze ślimakami nagimi.
Kiedyś i ja miałam duużży problem z nagimi ślimakami. W 2009r, koleżanka w pracy podpowiedziała mi metodę na walkę z nimi. Do dzisiaj ją stosuję.
Ich liczebność bardzo ograniczyłam.
Wczoraj po deszczu znalazłam tylko 2 szt.
Sposób zwalczania jest prosty.
Trawnik wokół warzywnika zawsze jest nisko skoszony.
W fazie dużego wysypu (rok 2009), wychodziłam pod wieczór, można rano jak ktoś ma czas kiedy jest rosa, na obchód.
Obserwowałam wtedy ogrom tego paskudztwa, podążało w kierunku moich upraw.
Każdego należy posypać lekko solą kuchenną (bardzo drobną) i zostawić na trawniku.
Nie posypujemy ślimaków na grządkach ani na warzywach, te należy przenieść na trawnik. Sól mam pod ręką w tunelu.
Wiem, kręgosłup bardzo boli, bo chodzi się w pozycji lekko pochylonej, natomiast nie musisz się całkowicie schylać aby je zbierać lub przekłuwać- jak Ty robiłaś.
W ten sposób może rodzina pomoże Ci w walce ze ślimakami.
Populacja tego paskudztwa co roku się ogranicza,... ogranicza,..
Nie będę opisywać co dzieje się ze ślimakami. Sama zaobserwujesz.
Dzisiaj jestem wdzięczna koleżance za tani sposób pozbycia się ślimaków nagich, wspominam ją miło, tym bardziej że zmogła ją choroba i nie ma jej już wśród nas.